,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znaczony wyrokiem Valarów czas niewoli Melkora, który trzy wieki przeżył sa- motnie w więzieniu Mandosa, teraz zaś Manwe, tak jak mu przyrzekł, wezwał go przed trony Valarów. Ujrzał Melkor ich chwałę i szczęście, a w sercu jego zbudzi- ła się zazdrość; ujrzał Dzieci Iluvatara siedzące u stóp Potęg Zwiata i w sercu jego wezbrała nienawiść; ujrzał bogactwo klejnotów i zapałał żądzą posiadania tych skarbów. Ukrył jednak swoje myśli i odroczył zemstę. Pod bramą Valmaru uniżył się przed Manwem i padłszy do jego stóp bła- gał o przebaczenie; przysięgał, że gotów jest przyjąć ostatnie, najniższe miej- sce wśród wolnych mieszkańców Valinoru i pomagać Valarom w ich pracach, a zwłaszcza że postara się naprawić szkody, które wyrządził na świecie. Nienna poparła prośbę Melkora, lecz Mandos milczał. Wreszcie Manwe udzielił Melkorowi przebaczenia, lecz Valarowie nie chcie- li go jeszcze tracić z oczu i zaufać mu, nakazali więc, by nie oddalał się poza bramy Valmaru. Melkor wszakże mówił i postępował wtedy pięknie, a zarówno Eldarowie, jak Valarowie odnosili wiele pożytku z jego rad, jeśli się o nie zwra- cali, toteż w jakiś czas pózniej pozwolono mu swobodnie poruszać się po całym kraju i Manwe sądził, że Melkor jest uleczony. Manwe bowiem, żadnym złem nie skalany, nie mógł zrozumieć zła, a przy tym pamiętał, że na początku, w zamy- śle Iluvatara, Melkor był mu równy. Nie przeniknął do głębi serca Melkora i nie dostrzegł, że wszelka miłość zniknęła w nim na zawsze. Ulmo jednak nie dał się zwieść pozorom, a Tulkas zaciskał pięści, ilekroć Melkor, odwieczny jego wróg, przechodził w pobliżu; Tulkas bowiem niełatwo wpada w gniew, lecz niełatwo też zapomina. Mimo to Ulmo i Tulkas poddali się wyrokowi Manwego, kto bo- 54 wiem chce być obrońcą prawowitej władzy przed buntownikami, nie może się sam przeciw niej buntować. Melkor w skrytości serca najbardziej nienawidził Eldarów, nie tylko dlatego, że byli piękni i weseli, lecz także dlatego, że w nich widział przyczynę wojen- nej wyprawy Valarów i własnego upadku. Tym gorliwiej udawał miłość do nich, zabiegał o ich przyjazń, ofiarowywał pomoc, służąc wiedzą i pracą we wszyst- kich wielkich przedsięwzięciach. Vanyarowie odnosili się do niego podejrzliwie, bo żyjąc w świecie Drzew niczego więcej nie pragnęli, Telerich natomiast Mel- kor lekceważył, sądząc, że niewiele są warci i że są za słabi, aby posłużyć za narzędzia do jego celów. Tylko Noldorów pociągała tajemna wiedza, jaką Melkor mógłby im objawić, niektórzy z nich chętnie słuchali więc z jego ust słów, których dla własnego dobra nie powinni byli nigdy usłyszeć. Melkor pózniej rozgłaszał, że Feanor w sekrecie wiele się od niego nauczył i że najwspanialsze swoje dzieła wykonał pod jego kierunkiem; było to jednak kłamstwo tego chciwca i zawistnika, bo nikt wśród elfów bardziej nie nienawidził Melkora niż Feanor, syn Finwego, i on to pierwszy przezwał go Morgothem, Czarnym Nieprzyjacielem; wprawdzie dał się chytremu Melkorowi omotać i podburzyć przeciwko Valarom, lecz nigdy z nim się nie przyjaznił ani nie szukał u niego rad. Feanor bowiem mając serce płomienne działał zawsze szybko i na własną rękę, nikogo w Amanie nie prosząc o pomoc czy radę z wyjątkiem swej żony, roztropnej Nerdaneli, ale i jej wpływom ulegał tylko w krótkim pierwszym okresie małżeństwa. VII Silmarile i niepokoje wśród Noldorów W tym okresie powstały dzieła, które pózniej zyskały większą sławę niż wszystko, cokolwiek zrobiły elfy. Feanor bowiem osiągnąwszy pełnię sił zapa- lił się do nowego pomysłu, który być może zrodził się z mglistego przeczucia nadciągających nieszczęść. Rozmyślał, jak zachować największą chlubę Błogo- sławionego Królestwa, światło jego Dwóch Drzew, aby się stało niezniszczalne. W sekrecie wziął się do zamierzonej na długie lata pracy, skupiając na niej całą swoją wiedzę, całą moc i najsubtelniejsze umiejętności; i stało się, że w końcu stworzył Silmarile. Miały one postać trzech wspaniałych klejnotów. Lecz dopiero u końca dni, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|