, 222. Grey India Mistrz z Argentyny 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

polo są wielbicielami zarówno pięknych koni, jak i urodziwych kobiet, zatem
miej się na baczności.
- Dziękuję za ostrzeżenie - burknęła z nagłą złością. - Ale nie masz
obowiązku czuć się za mnie odpowiedzialny. Może i jestem dziewicą, ale nie
czuję się dzieckiem. Bywałam już na przyjęciach. - Dopiła resztkę szampana. -
Poza tym nie wyobrażam sobie, żeby kogokolwiek interesowała moja cnota. A
teraz chyba już pora iść, prawda?
- Tamsin...
Minęła już jednak próg i nawet się nie zatrzymała. Było oczywiste, że nie
mają sobie nic do powiedzenia.
S
R
ROZDZIAA TRZYNASTY
Czerwone, koronkowe stringi zwisały ze sznura lampek na choinkę, które
rozświetlały ogród klubu polo, a nieopodal, na krzaku azalii, Tamsin dostrzegła
stanik do kompletu. Zza rośliny dobiegały wyrazne odgłosy namiętnej miłości.
Tamsin pomyślała z goryczą, że Alejandro jak zwykle miał rację.
Przyjęcia dla graczy polo faktycznie wymykały się spod kontroli.
Imprezę zorganizowano w kilku namiotach, które nadawały jej
historyczny charakter. Można było odnieść wrażenie, że rozgrywa się tu
widowisko plenerowe o tematyce średniowiecznej, choć z bliska rzeczywistość
wyglądała mniej romantycznie. Drużyny polo ustawiły się przy barach, żeby
tym razem rywalizować w piciu do upadłego, podczas gdy na parkiecie tkwiło
kilka par, splecionych w pozycjach, które Tamsin widziała kiedyś w
Kamasutrze.
W otoczeniu rozbawionych na całego gości czuła się niewymownie
samotna.
Przez cały wieczór koncentrowała się na unikaniu Alejandra. Krótka
podróż przebiegła w całkowitym milczeniu, a na miejscu Tamsin postanowiła
trzymać się od niego na jak największy dystans. Przez pewien czas snuła się
wśród namiotów, aż w końcu postanowiła wejść do tego, w którym znajdował
się bar koktajlowy.
- Ach, lady Calthorpe - usłyszała męski głos. - W końcu mam okazję cię
poznać, moja droga.
Odwróciła się i w półmroku ujrzała sylwetkę mężczyzny o błyszczących
oczach, białych zębach i śniadej twarzy.
- Mam na imię Francisco. Gram w drużynie San Silvana, u boku
Alejandra. Podam ci drinka, querida, a wtedy opowiesz mi o sobie. - Podszedł
S
R
do baru, a moment pózniej wrócił z koktajlem. Wręczył go Tamsin, po czym
objął ją w talii i wyprowadził do ogrodu. - Może usiądziemy? - zaproponował i
skierował ją do otoczonej roślinnością ławki. - Dzisiejsza gra wyjątkowo dała
mi w kość. Wszystko mnie boli.
- A więc polo nie zawsze jest tak agresywne? - spytała z uśmiechem.
- Czasem bywa ostro, to fakt - przyznał rozbawiony. - Ale spotkania La
Maya i San Silvana to więcej niż gra. Toczymy prawdziwe bitwy.
- Właśnie takie odniosłam wrażenie. - Tamsin się wzdrygnęła. - Bałam
się, że ktoś straci życie.
- Masz na myśli kogoś konkretnego? - zainteresował się.
Popatrzyła na niego ostro. W świetle papierowych lampionów jego twarz
wydawała się łagodna. Miał dobre oczy i sprawiał wrażenie godnego zaufania.
Postanowiła zaryzykować.
- Tak - potwierdziła posępnie i wypiła łyk drinka. Był pyszny, smakował
jak roztopiona czekolada. - Skąd wiedziałeś? Jestem strasznie przewidywalna.
- Alejandro to atrakcyjny mężczyzna, więc nietrudno się domyślić, że
wpadł ci w oko. Jesteś piękną dziewczyna, querida, więc dlaczego się
smucisz? Moim zdaniem masz u niego spore szanse.
- Jesteś bardzo uprzejmy, ale niestety, nawet gdybym należała do tej
samej ligi co kobiety z jego otoczenia, to i tak byłoby za mało. W grę wchodzą
jeszcze inne... sprawy. - Uraczyła się następnym łykiem i zobaczyła, że
kieliszek jest pusty. - Pyszne. Co to takiego?
- Czekolada z wódką. Dobra, prawda? - zauważył wesoło. - Moim
zdaniem w niebie piją ją na okrągło, a ponieważ chyba nie jestem na tyle
dobry, żeby tam się dostać, to muszę delektować się nią tutaj, na ziemi.
Zaczekaj, przyniosę nam jeszcze po kieliszku, a wtedy opowiesz mi o tych
innych sprawach. Kto wie, może będę mógł pomóc?
S
R
Dudnienie muzyki z dyskotekowego namiotu nieco ucichło, kiedy
Alejandro przepychał się między roztańczonymi parami, które zapełniły
trawnik. Poruszał się bardzo powoli, bo co kilka kroków nagabywały go mniej
lub bardziej znajome kobiety, uwieszały mu się na szyi i obejmowały go
natrętnie, domagając się tańca. W niektórych wypadkach musiał zachować się
bardzo stanowczo i zdecydowanie, żeby w końcu dały mu spokój.
Musiał znalezć Tamsin.
Przez cały wieczór usiłował trzymać się blisko niej, ale za każdym razem,
gdy podchodził, ona się oddalała i tracił ją z oczu. Ta sytuacja stawała się coraz
bardziej irytująca.
- Ej, Eduardo! - Alejandro dostrzegł numer czwarty San Silvany zajętego
obłapianiem jakiejś brunetki w srebrnej sukience. - Widziałeś gdzieś Tamsin?
Eduardo zmarszczył brwi.
- Blondynka? W niebieskiej sukience? Z fantastycznym tyłeczkiem?
Alejandro miał ochotę wdeptać go w ziemię.
- Gdzie?
- Rozmawiała z Franciskiem, o tam. - Wskazał ręką. - Siedzieli za
namiotem z wódką. Wyglądało na to, że czują się przy sobie całkiem
swobodnie, i chyba nie ma co im przeszkadzać. Ejże, Alejandro, spokojnie! Co
się tak zerwałeś?
Ale było już za pózno. Alejandro znikł w mroku z żądzą mordu wypisaną
na przystojnej twarzy.
- Moim zdaniem, maleńka, rozwiązanie jest całkiem proste. - Francisco
westchnął wymownie. - Nie rozumiem, dlaczego mu odmawiasz.
Tamsin uniosła jego dłoń, którą położył jej na udzie.
- Bo nic by z tego nie wyszło - odparła i uśmiechnęła się z żalem,
przytrzymując jego rękę między palcami. - Wiem, że uznałby mnie za
S
R
atrakcyjniejszą, gdybym miała większe doświadczenie. Ale ja nie chcę
zdobywać doświadczenia z nikim innym tylko z nim, i koło się zamyka.
Francisco pogłaskał ją po policzku.
- Prawdę powiedziawszy, nigdy nie potrafiłem rozgryzć Alejandra. Od
pięciu lat gramy razem w polo, a ja nadal nie wiem, co mu w sercu gra. -
Francisco nagle spoważniał. - Ale nigdy nie sądziłem, że jest głupcem. Jeśli nie
chce pięknej dziewczyny, bo oczekuje od niej doświadczenia, to naprawdę
dureń z niego.
Tamsin zamknęła oczy, nagle wyczerpana po długim dniu i dwóch
mocnych drinkach. Francisco był taki życzliwy i dobry. Może powinna ulec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl