,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
daję - uśmiechnąłem się blado. - Co u niego sły chać? - Nie wiem. I raczej mnie to nie obchodzi. Za pomniałam nawet, dlaczego w ogóle go kiedyś ko chałam. A... jak tam twoje sprawy... sercowe? - spytała, spuszczając wzrok. 142 Notting Hill - Obawiam się, że odpowiedz będzie niecieka wa, więc dajmy temu spokój. - Myślałam o tobie - powiedziała cicho. - Proszę cię, tylko nie to - uciąłem stanowczo. Nie chcę jałmużny, niczego od niej nie chcę! - Dlaczego zawsze, kiedy staram się normal nie traktować drugiego człowieka, wszystko koń czy się katastrofą? - Nie mów tak. Miło, że o mnie myślałaś, na prawdę. - Odwróciłem w swoją stronę książkę, leżącą obok jej nakrycia. - Czy to scenariusz no wego filmu? - delikatnie zmieniłem temat. - Tak. Zaczynamy we wtorek, w Los Angeles. - Anna ocknęła się z zamyślenia. - Chcesz zrobić próbę dialogów? Mogę czytać pozostałe role. - Naprawdę? Super! Ten film jest strasznie przegadany. - Dawaj scenariusz. Główny wątek? - Moja bohaterka jest wymagającym, ale pie kielnie zdolnym oficerem. By uratować świat przez zagładą atomową, wystarczy jej dwadzieś cia minut. - Proszę, proszę. Scenariusz przytłoczył mnie ogromem kata klizmów i pseudowojskowym żargonem. Twardy wojskowy dryl i odwaga amerykańskich chłop ców, mieszały się z ckliwymi aluzjami do naj- 143 Richard Curtis świętszych wartości dla wszystkich Amerykanów. A wszystko to przyprawione sosem poprawności politycznej i zakończone happy endem, oczywi ście. Anna co chwilę się myliła, ja cierpiałem jak potępieniec, słuchając wynurzeń ambitnego sce narzysty. Jak można się tego nauczyć na pamięć? Metodą prób i błędów doszliśmy do wniosku, że najlepszym miejscem do czytania jest taras. Anna dużo chodziła, gestykulowała i co rusz obijała się o kuchenne meble. Zabraliśmy na górę dzbanek herbaty, rozmaite wiktuały do pogryzania i wy godne poduszki. - Z dowództwa pytają, czy powinni wysłać HK" - czytałem drewnianym głosem. - Nie. Proszę mi przynieść dane z czwartego satelity rekonesansu taktycznego i proszę im po wiedzieć, że potrzebujemy namiarów radarowych przed powrotem KFT, czyli przed 19.00, a potem niech pan poinformuje Pentagon, że od 10.00 do 12.15 będziemy potrzebowali osłony czarnej gwiazdy" - i żebyś nie śmiał mi wypominać, ile razy się pomyliłam w tej scenie. Jeśli usłyszę choć słowo, wrzucę ci za kołnierz te oliwki. - Zamach nęła się miseczką. - Tak jest, kapitanie. Natychmiast przekażę" - czytałem, wczuwając się w rolę. - Dziękuję". Ile razy się pomyliłam? - Jedenaście. 144 Notting Hill - Cholera. I jeszcze jedno, Wainwright..." - zadziwiła mnie łatwość, z jaką Anna przechodziła od prywatności do roli. - Cartwright - podrzuciłem usłużnie. - Cartwright, Wainwrihgt, czy jak się tam na zywasz. Obiecałam Jimmy'emu, że wrócę na jego urodziny. Proszę powiadomić mój dom, że mogę się trochę spóznić". - Oczywiście. A co przekazać Johnny'emu?" - Mój synek ma na imię Johnny? - Tak tu napisano. - To jego też proszę uprzedzić. Uff. - Oparła się rękami o stolik i patrzyła na mnie wyczekująco. - Wspaniale. - Zamknąłem scenariusz. - Po wiedziałbym - bezbłędnie. - Podobało ci się? - Porywający tekst. Nie jest to wprawdzie Jane Austin czy Henry James, ale ma w sobie coś porywającego. - Myślisz, że zamiast tego powinnam zrobić coś według Henry'ego Jamesa? - Jestem pewien, że świetnie byś sobie pora dziła z prozą Jamesa. Ale ten scenarzysta też ma cholernie dobre pióro. - Prawda? %7ładen z bohaterów Na skrzydłach gołębicy" nie ośmieliłby się powiedzieć: Niech pan poinformuje Pentagon, że będziemy potrze bowali osłony czarnej gwiazdy". 145 Richard Curtis - I dlatego proza Jamesa przegrywa z takimi tekstami. Zaśmiała się, dzwięcznie, radośnie - po raz pierwszy tego dnia zobaczyłem, jak jej twarz się rozjaśnia, a w oczach pojawiają wesołe błyski. Pomilczeliśmy chwilę, kontentując się błogim lenistwem. Zwieże powietrze zaostrzyło apetyt - pora na pizzę, zadecydowałem. Kuchnia świeciła pustkami, Spike najwidoczniej gdzieś się zawie ruszył. - To wprost nie do wiary, że masz tę reproduk cję - powiedziała, przyglądając się plakatowi z ob razem Chagalla - La Mariee". - Lubisz Chagalla? - Lubię. On bardzo prawdziwie maluje miłość - tak powinni wyglądać zakochani. Płynąć po ciemnobłękitnym niebie. - Z kozłem grającym na skrzypcach - iro nizowałem, bo trochę irytowała mnie jej egzal tacja. - A żebyś wiedział. Szczęście byłoby niepełne bez kozła grającego na skrzypcach. Trzasnęły drzwi. Z korytarza dobiegł nas za pach pizzy. Nareszcie! - Voila. Oto hawajski karnawał" dla królowej Notting Hill - podwójne peperoni i ananas - skło nił się z gracją. - Fantastycznie - Anna nadrabiała miną. 146 Notting Hill - Czy ja ci przypadkiem nie mówiłem, że Anna jest wegetarianką? Spike spłoszył się nieco. Obrzucił nas tępym spojrzeniem i z głośnym plaśnięciem puknął się w głowę. - Zostało trochę duszonego pasternaku z ze szłego tygodnia. Pychota - trzeba tylko zdjąć skórkę - oznajmił z triumfem w głosie.. Skończyło się na tym, że Anna obdzieliła ha wajskim karnawałem" nas obu, zostawiając sobie ciasto. Po obiedzie Spike ulotnił się; żeby nie przeszkadzać" - jak mi wyszeptał na stronie. An na zwinęła się w kłębek na kanapie, popijając kawę, ja siadłem z gazetą w fotelu. - Masz duże stopy - powiedziała nagle. - Zawsze miałem większe od kolegów; jakoś szybko rosły. - Wiesz, co mówią o mężczyznach z dużymi stopami? - spytała. - Nie. - Spojrzałem na nią znad gazety. - A co mówią? - Duże stopy - duże buty. - Oboje parsknęli śmy śmiechem. Niezupełnie tak, ale zręcznie z tego wybrnęła. Pod wieczór znów wyszliśmy na taras. Grzejąc się w promieniach zachodzącego słońca, pomyśla łem, że tak będą wyglądały dwa następne dni. Góra - dół, klaustrofobiczna kuchnia i taras z wi- 147 Richard Curtis dokiem aż po horyzont. Jakoś przeżyjemy, ważne, żeby Anna czuła się bezpieczna i w końcu prze stała rozpamiętywać te cholerne zdjęcia. Niestety, metodą zaskakujących skojarzeń uporczywie do nich wracała. - Szlag mnie trafia, kiedy pomyślę, że zdjęcia ukazały się akurat wtedy, kiedy zaczęłam stanow czo domagać się respektowania klauzuli o nago ści. - Walnęła łyżeczką w miskę, rozpryskując lody, które zgodnie z jej życzeniem podałem na kolację; sam zadowoliłem się jogurtem. - Naprawdę masz w kontrakcie taką klauzu lę? - Tajniki zawodu aktorskiego coraz bardziej mnie zadziwiały. - Jasne, w każdym. Zezwala się na filmowa nie okolicy kości ogonowej, jednakże bez pokazy wania w kadrze pośladków artysty. Wybór duble ra do wyżej wspomnianych zdjęć musi być każdo razowo konsultowany z aktorem" - wyrecytowała jednym tchem. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|