,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dopiero, gdy wjeżdżali na polanę. Otworzyła oczy i zobaczyła drewniany dom w stylu alpejskim. Widok tej oazy spokoju natychmiast ukoił jej nerwy. Jak tu pięknie! zawołała. I jak cicho. 81 R L T Na początku była to ruina. Wszystko zrobiłem od nowa pochwalił się Brock. Kiedy mnie nie ma, domem opiekuje się pewien zaufany człowiek. Przed przyjazdem dzwonię do niego i wtedy on robi zakupy, a jego żona gotuje kilka dań i wkłada je do zamrażarki. Odkąd cię poznałam, sprawiałeś wrażenie tak zajętego i zdenerwowanego, że trudno mi sobie wyobrazić ciebie w tym otoczeniu. Jak długo tutaj wytrzymałeś? Tydzień w zimie. Niedaleko jest stacja narciarska. Spędziłem też tutaj tydzień latem, majsterkując. Pózniej przez pewien czas przyjeżdżałem co weekend. Chodz, pokażę ci, jak wygląda w środku. Wysiedli i podeszli do werandy. Drewniana huśtawka umocowana do sufitu, dwa bujane fotele i prosty stół stwarzały przytulną atmosferę. Brock otworzył drzwi i wprowadził Elle do holu wysokiego aż po dach. Przez wysokie okna padało światło na posadzkę z terakoty przykrytą miękkimi chodnikami. W głębi widać było pokój dzienny z brązowymi skórzanymi kanapami, sosnowym stołem, krzesłami i telewizorem niemal identycznym z tym, jaki Elle wybrała do gabineciku w domu w mieście. Tej samej wielkości, co ten, który ja ci kupiłam zauważyła ze śmiechem. Znasz moje upodobania odparł i uniósł jej dłoń do ust. Serce jej zabiło mocniej. Wiedziała, że Brock potrafi być czarującym dżentelmenem, lecz przez kilka ostatnich tygodni czynił mało podobnych gestów, co zresztą było zupełnie zrozumiałe. Wyjdzmy, zobaczysz, że widok zapiera dech w piersiach. Z tarasu widać było górskie szczyty i doliny aż po horyzont. Ależ tu pięknie! zawołała Elle. Dziwię się, że nie przyjeżdżasz tu co weekend. 82 R L T Miałem za dużo pracy odparł, patrząc w dal. Szczególnie w ostatnich miesiącach. Elle poczuła wyrzuty sumienia. Przeze mnie. Było, minęło mruknął Brock, lecz nie patrzył na Elle. Teraz muszę się skoncentrować na naprawianiu szkód i zyskać pewność, że firma ma przed sobą bezpieczną przyszłość. Elle jeszcze nigdy nie czuła się tak winna jak właśnie teraz. Dotknęła ramienia Brocka. Strasznie mi przykro. Przepraszam. Brock wzruszył ramionami. Już mówiłem, zapomnijmy o tym. Chodz, pokażę ci resztę domu. Elle wsunęła rękę w jego dłoń. Bardzo pragnęła zajrzeć w głąb jego duszy. Wiedziała, że odsłonił się przed nią bardziej niż przed innymi, lecz instynktownie czuła, że wciąż nie zdołała skruszyć muru, jakim otoczył swoje serce. Na przykład nic nie wiedziała o jego nieudanym narzeczeństwie. Wahała się, czy zacząć rozmowę na ten temat, lecz sekrety między nimi zaczynały ją męczyć. Przywiozłeś tutaj kiedyś swoją narzeczoną? spytała cichym głosem. Obrzucił ją zdumionym spojrzeniem i pokręcił głową. Nie. Zastanawiałem się nad tym, ale nigdy nie było czasu. Claire nie rozumiała, że moja pozycja wymaga pracy, pracy i pracy. Ona pragnęła mężczyzny, który w każdej chwili może rzucić wszystko i jechać z nią tam, gdzie jej się akurat zamarzy. Ja nie byłem takim partnerem. To nie tylko jej wina, że nam się nie udało. Pod koniec, kiedy już zdawałem sobie sprawę z tego, że nie pasujemy do siebie, jeszcze więcej czasu spędzałem w biurze. 83 R L T Zerwanie było dla ciebie trudne? Brock posłał jej cierpki uśmiech. Nie lubię porażek. W żadnej dziedzinie. Zadurzyłem się w Claire w college'u, ale ona zawsze chodziła z jakimś innym chłopakiem. Wpadliśmy na siebie pózniej. Wtedy każde z nas było wolne i uznałem, że w końcu dostałem swoją szansę. Elle serce się ścisnęło, kiedy usłyszała, że Brock potrafił długo czekać na kobietę, która wpadła mu w oko. Na nią nie musiał czekać, ona sama rzuciła się mu w objęcia. Skoro tak długo byłeś w niej zakochany, dlaczego pozwoliłeś jej odejść? Nie była ze mną szczęśliwa. Poza tym nie wiem, czy w college'u to była miłość. Raczej pożądanie, nieodwzajemnione, niezaspokojone. Rzeczywistość nie odpowiadała marzeniu. Byliśmy zle dobrani. Elle zastanawiała się chwilę nad tymi słowami. A uważasz, że my jesteśmy dobrze dobrani? spytała z nieśmiałym uśmiechem. Między nami wszystko układa się coraz lepiej. Brock zaprowadził Elle do głównej sypialni. Widok z okien był taki sam jak z tarasu. Niezle, prawda? spytał i spojrzał na nią z dumą. Wydałem na ten dom wszystkie oszczędności, jakie zgromadziłem przez trzy lata pracy. Kupiłem go, kiedy pozyskałem nowego klienta. Ojciec był na mnie wściekły, że nie zasięgnąłem jego rady. Wydaje mi się, że nie musiałeś nikogo pytać. Ten dom to twoje sekretne dziecko, prawda? Brock uniósł brwi. 84 R L T Ciekawe spostrzeżenie. Ale prawdziwe. Ilu osobom o nim powiedziałeś? Niewielu. Mój brat wie. To był twój jedyny akt buntu. Och, buntowałem się więcej razy. To jest akt, na którym najbardziej zyskałem. Ojciec widział dom po remoncie? Brock zmrużył oczy. Nie. Ojciec był wspaniałym człowiekiem, ale nie lubił przyznawać się do błędów. Nie odziedziczyłeś tej cechy. Tym między innymi zjednałeś sobie moją sympatię. Jesteś bardzo pewny siebie i potrafisz podejmować decyzje z prędkością światła. Kiedy z tobą pracowałam, czasami trudno mi było za tobą nadążyć. W tych nielicznych przypadkach, kiedy popełniłeś błąd, przyznawałeś się do niego i obierałeś inny kurs. Praca w reklamie wymaga zdecydowania. Jeśli za długo tkwisz w jednym miejscu, stratują cię. Zbyt wielu ludzi na mnie postawiło, żebym mógł sobie na to pozwolić. Nie mogę ich zawieść. Spojrzał jej w oczy. Nigdy by ich nie zawiódł, tak jak nigdy by nie uchylił się od odpowiedzialności za dziecko. Brock miał głęboko wszczepione poczucie obowiązku. Jego zimne spojrzenie przyprawiło Elle o dreszcz. Czy będzie tym wyrozumiałym ojcem, jakiego pragnęła dla dziecka, czy twardym tyranem, jak James Maddox? Nie jesteś głodna? zapytał Brock. Uprzedziłem dozorcę, że przyjeżdżamy. Obiecał włożyć do lodówki trochę wędliny. A potem może zechcesz odpocząć? 85 R L T Chętnie zjem kanapkę, ale pózniej wolałabym spacer niż drzemkę. Drzemać mogę w San Francisco. Jakoś tego nie zauważyłem zakpił. Anna twierdzi, że w ciągu ostatniego tygodnia nawet nie robiłaś przerw na jedzenie. Skarżypyta. Twoi ludzie śledzą mnie jak jastrzębie. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|