, Alex Kava Maggie O'Dell 06 ZabĂłjczy wirus 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

system odpornościowy został już osłabiony albo pokazały się
pierwsze symptomy, istnieje pięćdziesiąt procent szansy, nie
pani przypadek.
Maggie nie musiała pytać. Zgadywała, że to przypadek pani
Kellerman. Czy także Mary Louise? Cunnin-
ghama?
- Chciałbym podać pani tę szczepionkę. Nie mam zgody FDA
na zastosowanie jej u cywilów, więc nie mogę tego zrobić, jeśli
pani nie podpisze...
- Podpiszę wszystko, co trzeba - przerwała mu. To nie
wymagało zastanowienia.
Był chyba zaskoczony, że poszło mu tak łatwo. Ale nie zadawał
jej żadnych pytań, nie dopytywał się, czy chce to jeszcze
rozważyć. A Maggie rozumiała, że nie ma czasu na pytania.
- Doktor Drummond przyjdzie niedługo z pierwszą dawką -
wstał, kończąc ich rozmowę. - Poproszę, żeby przyniesiono pani
coś do jedzenia. Musi pani jeść. Ma pani jakieś życzenia?
Mam jedną prośbę - odparła. - Ale nie chodzi o jedzenie.
Skinął głową i czekał.
- Chcę się zobaczyć z dyrektorem Cunninghamem.
- To niemożliwe.
- Dlaczego? Nie ma go tutaj?
- Nie, jest. Czemu pani myśli, że go tu nie ma?
- Nie muszę z nim rozmawiać. Chcę go tylko... zobaczyć. -
Wyglądało na to, że Platt nie zmieni stanowiska.  Muszę go
zobaczyć. Przekonać się, że jest dobrze.
Przeniósł ciężar ciała na drugą nogę. Maggie dostrzegła, że
zacisnął zęby. Znała jego argumenty. Nie mógł wyjawić nic na
temat żadnego z pacjentów. Zapewne sprawa została opatrzona
klauzulą tajności. Nie pozwolą Maggie zdradzić nikomu, gdzie
przebywała. Sądziła, że właśnie z tym problemem zmaga się
pułkownik. Czy złamać reguły i zgodzić się na spotkanie
dwojga pacjentów.
- Nie mogę na to zezwolić - oświadczył Platt. - Ponieważ z nim
nie jest dobrze.
ROZDZIAA
55
Chicago
Doktor Claire Antonelli oparła czoło o szybę na oddziale
intensywnej terapii dla noworodków. Niemowlaki, w tym syn
państwa Haney, różowe i ruchliwe, na pierwszy rzut oka
wyglądały tak samo jak dwadzieścia cztery godziny wcześniej.
Ale teraz, z jej winy, cały oddział poddano kwarantannie.
Claire spędziła noc, pobierając krew od wszystkich, którzy
mogli zostać zakażeni przez Markusa Schrodera. Wstępny
raport CDC wywołał szok u kilkorga pracowników
administracyjnych i lekarzy. Doktor Miles naciskał na zwołanie
konferencji prasowej, żeby ostrzec tych, którzy przebywali w
szpitalu w ciągu ostatnich kilku dni.
Administracja wolała z tym zaczekać. CDC także chciało
czekać. Wszyscy bali się paniki. Ale Claire już wyczuwała
panikę w milczących spojrzeniach, wzruszeniach ramion, które
zastąpiły odpowiedzi, nerwowym
napięciu, które już wytrącało ludzi z równowagi. Tego nie da się
długo ukrywać. Pracownicy powiedzą swoim żonom czy
mężom, że nie mogą wrócić do domu po dyżurze. Rodziny
zaczną się domagać wyjaśnień, dlaczego nie wolno im
odwiedzać bliskich. Rodzice zechcą widzieć swoje nowo
narodzone dzieci. Claire była przekonana, że panika wybuchnie,
i to wkrótce.
Reprezentant CDC, Roger Bix, przyjechał o czwartej nad
ranem, ubrany w kurtkę drużyny bejsbolowej Atlanta Braves i
kowbojskie buty ze szpiczastymi czubkami. Bardziej
przypominał agenta sportowców niż specjalistę od chorób
zakaznych. Był też młody - zbyt młody, pomyślała Claire.
Młody i pewny siebie, wydawał polecenia, nim się przedstawił.
Niedobry styl.
Claire zrobiła sobie przerwę i zajrzała na oddział noworodków.
Nie po to, by sobie uświadomić, że śmiertelny wirus mógł
zaatakować te słodkie dzieciaki, tylko
dlatego, by jej przypomniały, że wciąż istnieje dobro i
niewinność.
Doktor Miles prosił ją, by się zastanowiła, gdzie Markus
Schroder mógł zarazić się wirusem. CDC do poniedziałku nie
potwierdzi, jaki to wirus, ale Miles już powiedział Claire, że są
prawie pewni, iż to ebola.
Markus był księgowym w firmie prawniczej w Chicago. Kilka
dni wcześniej, szukając jakiegoś wyjaśnienia, Claire spytała
Vere, gdzie Markus mógł złapać coś tak niecodziennego. Ale
oni wyjeżdżali tylko dwukrotnie do Terre Haute w stanie
Indiana, gdzie od lat mieściła się firma należąca do rodziny
Very. Nie odbyli żadnej wyprawy w najmniejszym stopniu
przypominającej afrykańskie safari ani wycieczki objazdowej
po laboratoriach badawczych. Nie byli w żadnym miejscu,
gdzie Markus mógłby mieć kontakt z czymś takim jak ebola.
Teraz Vera czuwała w milczeniu przy łóżku Markusa. On był
nieprzytomny, a jej twarz przypominała jego wcześniejsze
oblicze, maskę bez wyrazu. Prawie nie reagowała na bodzce, nie
wspominając już o pytaniach, jakie jej zadawano.
Ale, jak zauważyła Claire, i od razu doniosła o tym Milesowi,
Vera nie sprawiała wrażenia zarażonej. W każdym razie Claire
nie zaobserwowała u niej żadnych objawów. Wkrótce upewnią
się co do tego na podstawie badania krwi. To było
najtrudniejsze pobranie, jakie Claire tej nocy musiała wykonać.
Vera najpierw odmówiła. Oznajmiła, że nie życzy sobie, by
Claire dotykała jej czy męża. Potem jednak uległa, wyciągnęła
rękę i szepnęła - strach na moment przebił się przez jej maskę -
że nie chce przechodzić przez to, przez co przechodzi Markus.
- Jak pani się czuje? - spytał doktor Miles, stając za plecami
Claire.
Nie słyszała, jak się zbliżał. Nie zauważyła jego od-bicia w
szybie.
- Jestem zmęczona. Ale poza tym nie najgorzej. -Pomasowała
kark, oglądając się na niego. - A pan?
- Dobrze.
Dał jej znak, by za nim poszła. Na tym oddziale panowała cisza
przerywana tylko okazjonalnym płaczem dziecka, w
przeciwieństwie do wrzącego chaosu na chirurgii i intensywnej
terapii.
- Wszyscy, którzy postępowali zgodnie z procedurą, powinni
być bezpieczni - zaczął. - Jeśli mieli rękawiczki i właściwy
kontakt z płynami ustrojowymi Schrodera.
- Pan Bix potwierdził, że najprawdopodobniej wirus nie
rozprzestrzenia się przez powietrze, tylko podczas
bezpośredniego kontaktu z płynami ustrojowymi.
To dobrze, ale oboje wiemy, że niektórzy chadzają na skróty.
- Tym razem nikt się tego nie wyprze, jeśli faktycznie tak zrobił.
Poprosiłam, żeby sekretarka obdzwoniła wszystkich, którzy
przebywali w pokoju Schrodera, od chwili, gdy go przyjęliśmy,
nawet jeśli ktoś wchodził tamm tytko po to, żeby wymienić
żarówkę.
Claire zdała sobie sprawę, że Miles okrąża oddział, oazę
śpiących dzieci.
- Chirurgia to inna historia. - Zerknął na nią, nie zatrzymując [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl