,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i wiewiórki, zimą lepiła bałwanki dla mamusi. Bardzo lubiła te ich cmentarne spacery bo czasami babcia prowadziła ją jeszcze na inne groby, pokazywała pomniki sławnych ludzi i skromne mogiły harcerzy, zabitych w czasie powstania. Opowiadała Monice, jak przed wojną przychodziła ze swoją drużyną na Zaduszki, z kolorowymi lampionami, w innym kolorze dla każdej części cmentarza wojskowego. Babcia też lubiła cmentarze. Te sielsko-cmentarne wspomnienia snuły się po głowie Moniki siedzącej na oknie Wydziału Form Przemysłowych w oczekiwaniu na Mikołaja. Planowali wspólny wypad jakże inaczej na cmentarz. Pomysł był taki, że Mikołaj sfotografuje kilkanaście inskrypcji, których z powodu deszczu Monika nie przerysowała ani nie przepisała. Były jej potrzebne do pracy nad kolejnym rozdziałem. Okienna perspektywa nie pozostawiała jednak złudzeń na zdjęcia nie ma szans. Szarogranatowe, wypełnione po brzegi, szarpane wiatrem chmury osiadły na dachach kamienic. Zdawało się, że płyną ulicą. W każdym razie ulicą płynęły strugi deszczówki, niemieszczącej się w zabytkowym systemie kanalizacyjnym. Długotrwała słota doprowadziła do smutnej rezygnacji nawet żelazny organizm dziewczyny: drapało ją w gardle, szczypało pod powiekami, a na czubku czerwonego nosa uformowała się kapka. Uchhhhh! Nie cierpiała tego! Kiedy więc Mikołaj skończył zajęcia, zamiast na cmentarz poszli w miłym gronie do pewnej sympatycznej piwniczki. Grzane wino szybko poprawiło im humory. Koledzy Mikołaja wpatrywali się w Monikę, on trochę się puszył, a ona miała wrażenie, że zaraz któryś zanurkuje pod stolik, żeby sprawdzić, jakie ma nogi. Nie doceniała jednak młodych projektantów obejrzeli, co trzeba, już wcześniej, na cudzy teren na razie nie wchodzili, fascynował ich natomiast temat, którym, jak wiedzieli od Mikołaja, zajmowała się dziewczyna. Można pisać magisterkę z napisów na grobach? W tej sprawie nieśmiałej Moniki nie trzeba było zachęcać do mówienia. Przecież to literatura! Już starożytni... No, może starożytnych wam odpuszczę. Jak wszystko, co dobre, epitafia wywodzą się z tradycji antycznej. Do niedawna były bardzo popularną formą hołdu dla zmarłych. Teraz ludzie nie przywiązują takiej wagi do wyglądu nagrobka, jak kiedyś, a szkoda. Dawniej najwięksi poeci pisywali epitafia, a także parodie epitafiów i żarty na ich temat. Posłuchajcie na przykład tego: %7łona najlepsza emigrowała Do krain ducha z więzienia ciała! O, Magdaleno, jakaś okrutna, Komnata Twoja taka dziś smutna; Ucho w niej moje już nie usłyszy Dzwięków Twej mowy Słodkimi słowy; Dziś chyba szelest po krokach myszy I westchnień moich ciche szemranie: Tak się nie godzi, moje Kochanie, Opuścić męża w płaczu padole. By Cię oglądać, ja umrzeć wolę! Około ciała by legnąć ciałem, Ten grób podwójny wymurowałem, A gdy po śmierci żywot donoszę, I tu zapukam: otwórz mi, proszę! W.P. To jeden z moich ulubionych. Julian Tuwim gdzieś wyszperał ten wierszyk i opublikował w swoim zbiorze Cicer cum caule czyli groch z kapustą. Znacie ten tomik? Jest naprawdę śmieszny. Tego tomu Tuwima w szkolnych lekturach chyba nie było& Ale nagrobki to nie tylko literatura, także kawał historii. Historii obyczaju i historii sztuki. Nie bez powodu cmentarze są uważane za ważne zabytki. Piotrek, kolega Mikołaja, ożywił się. Na drugim roku byliśmy na wycieczce w Rzymie; przynajmniej połowa z tego, co oglądaliśmy, to były nagrobki, od starożytnych po dwudziestowieczne w bazylice. Monika była bardzo zadowolona, że ktoś w towarzystwie rozumiał jej pasję. Oczywiście. Tak poznawana historia jest dużo ciekawsza niż ta szkolna. Wracając do epitafiów: to akurat jest zabawne przez swoją kiczowatość czy przesadę. Zmieszne epitafia powstawały też przez przypadek, na przykład jeśli kamieniarz się mylił. Z kolei w epoce baroku pisano epitafia dla zabawy, wcale nie z taką myślą, że zostaną wykute na nagrobku. Często były pisane samemu sobie. Pisanie epitafiów było sztuką. W dziewiętnastym wieku na porządnym nagrobku nie mogło go zabraknąć. Zachował się nawet napis, umieszczony na pierwszym nagrobku wystawionym w 1803 roku na nowo otwartym cmentarzu zamiejskim, który teraz oczywiście jest już w centrum naszego miasta. W ogóle tutejsze cmentarze są bardzo interesujące pod względem literackim. Jeśli chcecie, przeczytam wam to epitafium, jest dość oryginalne. Ponieważ nikt z zebranych nie protestował, Monika odczytała uroczystym głosem z notesu, z którym się nie rozstawała: Pod śmiertelnym głazem, który ją okrywa, Z Lubowickich Bursika żona spoczywa. Pierwsza z obywatelek w dziewiętnastym roku, Zaległa to miejsce z Istoty wyroku. Miłość ku rodzicom, cnota nie zarobkiem, Te są Brusikowej wieczystym nagrobkiem. Przechodniu, wznieś modły do Istoty tronu, Tej duszy umieści w gronie swych Syjonu, Prosi usilnie, żebrze, racz dać, Boże Panie, Apolonii duszy wieczne spoczywanie. Umarła dnia 15 stycznia 1803 roku. Prawda, że piękne? Nie miała litości dla słuchaczy, którzy niewiele zrozumieli z pisanego dawną polszczyzną tekstu. Większość pisarzy dziewiętnastowiecznych ma na grobach inskrypcje, często wierszowane, własnego autorstwa. Taki wiersz umieszczony na nagrobku miał być rodzajem przesłania dla potomnych, dlatego często poeci sami wybierali, co ma się tam znalezć, nie mając najwyrazniej zaufania do rodziny. Można też było sobie zamówić epitafium, jak się było zamożnym mieszczaninem, dla siebie albo dla kogoś z rodziny. Nagrobek z wierszem dodawał splendoru umarłemu. No i był wyrazem uczuć. Aatwiej było się pogodzić ze śmiercią ukochanej osoby, skoro można zwrócić się do niej wierszem. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|