,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tyletowany nożami wystruganymi z kości. W poszukiwaniu materiałów do wyrobu broni więzniowie przes- zukiwali odpadki z posiłków, gromadzone w kącie dziedzińca... Inny więzień zmarł od poparzeń wrzącą wodą, którą współwięzień oblał mu twarz. Jeszcze inny, z bloku czwartego, przeznaczonego dla najgrozniejszych przestępców, gdzie rygor był najostrzejszy, wpadł na pomysł, żeby oblać sobie ubranie naftą, podpalić je i wybiec tak na więzienny dziedziniec. Miał nadzieję, że jego czyn skłoni do interwencji Międzynarodowy Czerwony Półksiężyc, i myślał, że zdąży wskoczyć do zbiornika z wodą znajdującego się, jak wiedział, za jedną z bram. Jednak tego dnia brama była zamknięta i spłonął żywcem na oczach pozostałych więzniów obserwujących go zza krat. I jeszcze historia tego młodego, osiem- nastoletniego chłopca, aresztowanego za kradzież, którego zgwałcono za poduszczeniem jednego z więzniów z bloku czwartego. Ten więzień pracował w kuchni i poszkodowany zemścił się, podrzynając mu gardło tasa- kiem do mięsa. Szakila słuchała opowieści brata z ciekawością dziennikarza, Soraja często płakała, a ja zastanawiałam się, w jakim świecie, tak daleko od Boga, żyją ci mężczyzni. Pewnego dnia Szakila przyprowadziła do domu wróżkę, matkę jednej z koleżanek. Kobieta obmacała ubrania Wahida, wykonała jakieś skomplikowane obliczenia na podstawie jego daty urodzenia i oznajmiła: - Wahid jest pobożnym i mądrym człowiekiem, dobrym muzułmaninem, niezaniedbującym modlitwy. Za cztery miesiące będzie wolny! Powiedziała to z takim przekonaniem, że nawet mama się przejęła. Chciała jej zapłacić, ale kobieta odmówiła przyjęcia pieniędzy. - Dopóki moja przepowiednia się nie sprawdzi, niczego nie wezmę. Ja w nią nie uwierzyłam, ale tata orzekł, że podniosła mamę na duchu. Był styczeń 1992 roku. Wahida skazano na dwadzieścia lat więzienia, wujkowi udało się zmniejszyć wymiar kary do osiemnastu lat. Siedział w Pol-e Czarchi już trzy lata i zastanawiałam się, kto, poza opatrznością, mógłby go stamtąd wyciągnąć. %7łarliwie modliłyśmy się z siostrami o uwolnienie Wahida. 18 kwietnia 1992 roku zamordowano dwóch bliskich współpracowników Nadżibullaha - generała Baghui, najważniejszego człowieka ChAD-u, i generała Jaghubi, zastępcę dyrektora. Byłam w szkole i Szakila przyszła poprosić, żeby mnie zwolniono. Wiedziała, że coś się dzieje i że bezpieczniej jest być w domu. W dzielnicy Mikro-rajan, gdzie mieszkało wielu członków afgańskiej partii komunistycznej, informacje rozchodziły się szybko. Poza tym dzielnica leży blisko pałacu prezydenckiego, między siedzibą radia Kabul a lotniskiem międzynarodowym. A Szakila była przecież dziennikarką! Wieczorem telewizja nadawała same pieśni patriotyczne. Około wpół do ósmej na ekranie pojawił się spiker i odczytał komunikat: Drodzy rodacy! Doktor Nadżibullah, były prezydent Afganistanu, chciał nielegalnie wyjechać z kraju. Aby zapobiec próżni w sprawowaniu władzy i nie dopuścić do tego, żeby los naszego kraju przeszedł w ręce Pakistańczyków, utrzymujemy stały kontakt z modżahedinami... . Na razie nie wiedzieliśmy, z kim dokładnie rząd utrzymuje kontakt, żeby zapełnić lukę w sprawowaniu władzy. Aż któregoś ranka, kiedy z Szakila robiłyśmy zakupy na targu, sprzedawca warzyw powiedział nam: - Komendant Masud wejdzie do Kabulu. Wszyscy w mieście to mówią! Ludzie bali się wkroczenia do Kabulu żołnierzy Hekmatjara, bo to oni ostrzelali miasto z rakiet. Następnego dnia w wieczornym dzienniku telewizyjnym wystąpił minister spraw zagranicznych: Poleciałem śmigłowcem do Pandższiru negocjować przekazanie władzy. Golbuddin Hekmatjar i Ah-mad Szah Masud zgodzili się wejść do Kabulu, nie walcząc ze sobą . Nazajutrz w szkole stwierdziłam, że wiele się zmieniło. Nauczycielki nie były ubrane w rajstopy i spód- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|