, Błękitna laguna Caitlin Crews 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rzeczywistością. A może zwyczajnym pożegnaniem? Oddała się pocałunkom,
czując narastające pożądanie.
 No cóż, nie możemy zostać w raju na zawsze, prawda?  dodała.
Obrócił ku niej twarz.
 Prawda  powiedział mocno.
 Tutaj jest tak pięknie.  Czuła się bezsilna i nie mogła przestać mówić.  Ale
to wszystko nie może być prawdziwe.
 A jest prawdziwe?  zapytał, a jego głos brzmiał dobitniej niż zwykle.  Taka
paplanina nie działa na mnie.
Zabolało, ale nie pozwoliła sobie na okazanie słabości.
 Myślę, że powinnaś wyjść za mnie  rzucił.
Jej świat zatrząsł się. Pomyślała, że zemdleje, ale jakimś cudem nie doszło do
tego. Stała w miejscu i wpatrywała się w niego.
 Co powiedziałeś?
 Przestań uprawiać te gierki.  Dotknął dłonią jej brody. Uniósł ją do góry i
spojrzał jej prosto w oczy.
Nie mogła pozwolić, by się zorientował, że jest w nim zakochana. %7łachnęła się i
nerwowo obróciła głowę.
 Chyba nie mówisz poważnie  powiedziała niepewnym głosem, tak jakby jego
słowa wywołały trzęsienie ziemi i drżenie głosu było tego rezultatem.
 Nigdy z życiu nie byłem bardziej poważny  odpowiedział zdecydowanie z
błyskiem w oku.
Paradoksalnie to właśnie najbardziej ją bolało. Jego oświadczyny były tym, o
czym marzyła i czego chciała, a jednak nie w taki sposób. Zaledwie dwa tygodnie
temu podstępem zwabił ją na pokład samolotu do Zurychu.
 Nie  odpowiedziała szeptem.  Nie mogę.
 Dlaczego?  Takim zimnym i stanowczym głosem rozmawiał z kontrahentami.
 Zasługuję na coś lepszego  powiedziała tak cicho, że ledwo sama słyszała
swój głos.
Słowa te uderzyły w Caya z wielką siłą. Starał się trzymać emocje na wodzy i
nawet nie drgnął, ale cała jego złość widoczna była w oczach. Poczuł się tak
zraniony, że nawet nie mógłby tego opisać.
 Lepszego?  powtórzył za nią jak echo.
Chciała go objąć, przytulić, ale nie odważyła się nawet drgnąć.
 Obiecałam bratu i nie mogę tej obietnicy złamać.
 Wyjdz za mnie  powtórzył, ale tym razem rozkazująco.  To jest jedyne
rozwiązanie. Nie mogę cię stracić. Nie poradzę sobie z tym  zakończył tym razem
szeptem.
Wiedziała, że jej nie kochał. Nawet się nie wysilił, by pokazać, że jest inaczej.
Chciał ją po prostu zatrzymać.
 Nie jestem takim potworem, jak myślisz  nadal próbował, a jego słowa raniły
ją jak ciosy ostrym sztyletem.
 Twoje dwa tygodnie właśnie się kończą, Cayo.  To było najtrudniejsza
decyzja w jej życiu. Największe poświęcenie, na jakie kiedykolwiek się
zdecydowała. Wiedziała, że już nigdy się z tego nie podniesie.  Musisz pozwolić
mi odejść.
ROZDZIAA DZIEWITY
Jeśli na tym miała polegać troska, to nie będzie się do tego stosować do końca
życia. Upłynęły dwa tygodnie od odejścia Dru i powrotu Caya z Bora-Bora. Dru
powiedziała mu kiedyś, że jeśli kiedykolwiek będzie go sabotować, to nie będzie to
w żadnym stopniu pasywne. Nie mógł się przestać zastanawiać, czy to, co się
wydarzyło, było właśnie .; potwierdzeniem jej słów. Odczuwał ból, kiedy o niej
myślał, a wszystko, co go otaczało, wydawało się nudne i szare.
Nienawidził tego uczucia. Zerknął na jednego z wiceprezesów, który siedział po
drugiej stronie wielkiego biurka w londyńskim biurze. Pohamował się, by mu nie
złamać karku.
 Nie rozumiem, dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy  powiedział zimnym
tonem, stukając palcami w szklany blat stołu.  Zatrudniłem cię, żebyś sam
podejmował decyzję na tym szczeblu.
Wiceprezes skrzywił się. Cayo starał się być miły, choć złość się w nim
gotowała. Wiedział, że Dru osiągnęłaby zamierzony cel dużo szybciej. Rzuciłaby
kilka podnoszących na duchu komentarzy, uśmiechnęłaby się miło. W jego
wykonaniu tego typu rozmowy wypadały żałośnie. Ona niestety nie wróciła. Znikła
na dobre zaraz po tym, jak samolot wylądował na brytyjskiej ziemi, tak jak
zapowiedziała. Do końca nie wierzył, że się na to zdobędzie.
 Oczywiście, że jestem w stanie podjąć taką decyzję sam  tłumaczył się
wiceprezes.  Wcześniej chciałeś znać szczegóły wszystkich negocjacji.
 To było wcześniej  odpowiedział i westchnął głęboko. Zaczął masować
skronie.  Czy jest jeszcze coś, o czym chciałbyś porozmawiać?
Rozparł się w fotelu i przyglądał, jak mężczyzna w pośpiechu wychodzi na
korytarz. I zaraz jak w zegarku w progu stanęła jego nowa asystentka, by omówić
kalendarz spotkań i pocztę.
Claire miała w sobie wszystko, czego można było wymagać od osobistej
asystentki, pomyślał, przypatrując się jej. Agencja pośrednictwa pracy przysłała ją
tego samego dnia, kiedy wrócił z Polinezji Francuskiej. Już zdążyła się świetnie
zaaklimatyzować w nowym środowisku pracy i była bardzo bystrą uczennicą.
Lubiła sprawiać mu przyjemność i nie trzęsła się ze strachu za każdym razem,
kiedy z nim rozmawiała, jak wielu dyrektorów. Przyjemnie było na nią patrzeć, bo
była ładną blondynką z nordyckimi rysami, co zazwyczaj podobało się różnorakim
inwestorom i kontrahentom. Pracowała z nim już od miesiąca i na razie nie
zauważył najdrobniejszego potknięcia.
Problem był tylko w tym, że nie była Dru. Nie wiedziała jeszcze,, jaką pijał
kawę z największą przyjemnością. Nie potrafiła rozluznić wymagających
dyrektorów, członków rady nadzorczej, z podobną nonszalancją i luzem. Nie pytał
jej o zdanie przy prowadzeniu negocjacji. Nigdy by jej nie prosił o przedstawienie
go w jak najlepszym świetle w czasie dyskusji z niezadowolonymi dyrektorami.
Mimo to Claire była bardzo przyzwoitą osobistą asystentką.
Taka konkluzja dała mu wiele do myślenia. Dru miała w sobie dużo więcej
potencjału i postrzegał ją jako partnerkę. Jednak nie było jej już tutaj, tak jakby
nigdy wcześniej nie pracowała dla Caya Vili.
Nie wiedział, czego tak właściwie oczekiwał. Ciągle zadawał sobie to pytanie,
ale pozostawało bez odpowiedzi. Wydawało mu się nawet, że Dru go nienawidziła.
Powiedziała mu to kiedyś, a on myślał, że seks to zmienił. A może raczej zmienił
jego samego, zastanawiał się. Diabeł, który w nim siedział, spowodował, że
rujnował relację z jedyną osobą, która go tak naprawdę obchodziła.
 Panie Vila  usłyszał. Ton głosu Claire świadczył o tym, że od pewnego czasu
próbowała przyciągnąć jego uwagę.  Czy mam pana połączyć z panem
Youngiem?
Nie był sobą już od dobrych kilku tygodni i świetnie zdawał sobie z tego sprawę.
 Tak  wymamrotał cicho. Nie mógł obwiniać Claire za to, że nie była Dru, i
musiał sobie o tym przypominać kilka razy dziennie.  Aącz.
Rozmowę prowadził jak zwykle z charakterystycznym brakiem taktu i
zrozumienia. Dopiero kiedy skończył, dotarło do niego, że znajduje się w swoim
biurze z wysokimi od podłogi do sufitu oknami, które wychodziły na centrum
Londynu. Utkwił wzrok w depresyjnie wyglądających smugach padającego
deszczu, nieodłącznego elementu londyńskiej aury. Takie przygody z nostalgią
zdarzały mu się ostatnio dość często. Typowe dla humorzastych nastolatków
rozczulanie się nad sobą nie było jednak w jego stylu. Dlatego właśnie zle się czuł.
Nie rozczulał się nad sobą, kiedy dziadek wykluczył go ze swojego życia. Po
chwili szoku odszedł do siebie i zaczął budować własne życie. Wpatrywał się w
okno i wprawdzie przestał myśleć o dziadku, ale oczami wyobrazni zobaczył Dru.
Leżeli na kocu na jednej z plaż Bora-Bora. Oboje ubrani byli jedynie w światło
księżyca. Ona opierała głowę na jego ramieniu i jej oddech wciąż jeszcze był
przyspieszony po pasji, której się przed chwilą oddawali, rozrzucając w ferworze
ubrania po całej plaży.
 Muszę się do czegoś przyznać  powiedział Cayo. Nigdy nie miałem takiego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl