,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rzeczywistością. A może zwyczajnym pożegnaniem? Oddała się pocałunkom, czując narastające pożądanie. No cóż, nie możemy zostać w raju na zawsze, prawda? dodała. Obrócił ku niej twarz. Prawda powiedział mocno. Tutaj jest tak pięknie. Czuła się bezsilna i nie mogła przestać mówić. Ale to wszystko nie może być prawdziwe. A jest prawdziwe? zapytał, a jego głos brzmiał dobitniej niż zwykle. Taka paplanina nie działa na mnie. Zabolało, ale nie pozwoliła sobie na okazanie słabości. Myślę, że powinnaś wyjść za mnie rzucił. Jej świat zatrząsł się. Pomyślała, że zemdleje, ale jakimś cudem nie doszło do tego. Stała w miejscu i wpatrywała się w niego. Co powiedziałeś? Przestań uprawiać te gierki. Dotknął dłonią jej brody. Uniósł ją do góry i spojrzał jej prosto w oczy. Nie mogła pozwolić, by się zorientował, że jest w nim zakochana. %7łachnęła się i nerwowo obróciła głowę. Chyba nie mówisz poważnie powiedziała niepewnym głosem, tak jakby jego słowa wywołały trzęsienie ziemi i drżenie głosu było tego rezultatem. Nigdy z życiu nie byłem bardziej poważny odpowiedział zdecydowanie z błyskiem w oku. Paradoksalnie to właśnie najbardziej ją bolało. Jego oświadczyny były tym, o czym marzyła i czego chciała, a jednak nie w taki sposób. Zaledwie dwa tygodnie temu podstępem zwabił ją na pokład samolotu do Zurychu. Nie odpowiedziała szeptem. Nie mogę. Dlaczego? Takim zimnym i stanowczym głosem rozmawiał z kontrahentami. Zasługuję na coś lepszego powiedziała tak cicho, że ledwo sama słyszała swój głos. Słowa te uderzyły w Caya z wielką siłą. Starał się trzymać emocje na wodzy i nawet nie drgnął, ale cała jego złość widoczna była w oczach. Poczuł się tak zraniony, że nawet nie mógłby tego opisać. Lepszego? powtórzył za nią jak echo. Chciała go objąć, przytulić, ale nie odważyła się nawet drgnąć. Obiecałam bratu i nie mogę tej obietnicy złamać. Wyjdz za mnie powtórzył, ale tym razem rozkazująco. To jest jedyne rozwiązanie. Nie mogę cię stracić. Nie poradzę sobie z tym zakończył tym razem szeptem. Wiedziała, że jej nie kochał. Nawet się nie wysilił, by pokazać, że jest inaczej. Chciał ją po prostu zatrzymać. Nie jestem takim potworem, jak myślisz nadal próbował, a jego słowa raniły ją jak ciosy ostrym sztyletem. Twoje dwa tygodnie właśnie się kończą, Cayo. To było najtrudniejsza decyzja w jej życiu. Największe poświęcenie, na jakie kiedykolwiek się zdecydowała. Wiedziała, że już nigdy się z tego nie podniesie. Musisz pozwolić mi odejść. ROZDZIAA DZIEWITY Jeśli na tym miała polegać troska, to nie będzie się do tego stosować do końca życia. Upłynęły dwa tygodnie od odejścia Dru i powrotu Caya z Bora-Bora. Dru powiedziała mu kiedyś, że jeśli kiedykolwiek będzie go sabotować, to nie będzie to w żadnym stopniu pasywne. Nie mógł się przestać zastanawiać, czy to, co się wydarzyło, było właśnie .; potwierdzeniem jej słów. Odczuwał ból, kiedy o niej myślał, a wszystko, co go otaczało, wydawało się nudne i szare. Nienawidził tego uczucia. Zerknął na jednego z wiceprezesów, który siedział po drugiej stronie wielkiego biurka w londyńskim biurze. Pohamował się, by mu nie złamać karku. Nie rozumiem, dlaczego w ogóle o tym rozmawiamy powiedział zimnym tonem, stukając palcami w szklany blat stołu. Zatrudniłem cię, żebyś sam podejmował decyzję na tym szczeblu. Wiceprezes skrzywił się. Cayo starał się być miły, choć złość się w nim gotowała. Wiedział, że Dru osiągnęłaby zamierzony cel dużo szybciej. Rzuciłaby kilka podnoszących na duchu komentarzy, uśmiechnęłaby się miło. W jego wykonaniu tego typu rozmowy wypadały żałośnie. Ona niestety nie wróciła. Znikła na dobre zaraz po tym, jak samolot wylądował na brytyjskiej ziemi, tak jak zapowiedziała. Do końca nie wierzył, że się na to zdobędzie. Oczywiście, że jestem w stanie podjąć taką decyzję sam tłumaczył się wiceprezes. Wcześniej chciałeś znać szczegóły wszystkich negocjacji. To było wcześniej odpowiedział i westchnął głęboko. Zaczął masować skronie. Czy jest jeszcze coś, o czym chciałbyś porozmawiać? Rozparł się w fotelu i przyglądał, jak mężczyzna w pośpiechu wychodzi na korytarz. I zaraz jak w zegarku w progu stanęła jego nowa asystentka, by omówić kalendarz spotkań i pocztę. Claire miała w sobie wszystko, czego można było wymagać od osobistej asystentki, pomyślał, przypatrując się jej. Agencja pośrednictwa pracy przysłała ją tego samego dnia, kiedy wrócił z Polinezji Francuskiej. Już zdążyła się świetnie zaaklimatyzować w nowym środowisku pracy i była bardzo bystrą uczennicą. Lubiła sprawiać mu przyjemność i nie trzęsła się ze strachu za każdym razem, kiedy z nim rozmawiała, jak wielu dyrektorów. Przyjemnie było na nią patrzeć, bo była ładną blondynką z nordyckimi rysami, co zazwyczaj podobało się różnorakim inwestorom i kontrahentom. Pracowała z nim już od miesiąca i na razie nie zauważył najdrobniejszego potknięcia. Problem był tylko w tym, że nie była Dru. Nie wiedziała jeszcze,, jaką pijał kawę z największą przyjemnością. Nie potrafiła rozluznić wymagających dyrektorów, członków rady nadzorczej, z podobną nonszalancją i luzem. Nie pytał jej o zdanie przy prowadzeniu negocjacji. Nigdy by jej nie prosił o przedstawienie go w jak najlepszym świetle w czasie dyskusji z niezadowolonymi dyrektorami. Mimo to Claire była bardzo przyzwoitą osobistą asystentką. Taka konkluzja dała mu wiele do myślenia. Dru miała w sobie dużo więcej potencjału i postrzegał ją jako partnerkę. Jednak nie było jej już tutaj, tak jakby nigdy wcześniej nie pracowała dla Caya Vili. Nie wiedział, czego tak właściwie oczekiwał. Ciągle zadawał sobie to pytanie, ale pozostawało bez odpowiedzi. Wydawało mu się nawet, że Dru go nienawidziła. Powiedziała mu to kiedyś, a on myślał, że seks to zmienił. A może raczej zmienił jego samego, zastanawiał się. Diabeł, który w nim siedział, spowodował, że rujnował relację z jedyną osobą, która go tak naprawdę obchodziła. Panie Vila usłyszał. Ton głosu Claire świadczył o tym, że od pewnego czasu próbowała przyciągnąć jego uwagę. Czy mam pana połączyć z panem Youngiem? Nie był sobą już od dobrych kilku tygodni i świetnie zdawał sobie z tego sprawę. Tak wymamrotał cicho. Nie mógł obwiniać Claire za to, że nie była Dru, i musiał sobie o tym przypominać kilka razy dziennie. Aącz. Rozmowę prowadził jak zwykle z charakterystycznym brakiem taktu i zrozumienia. Dopiero kiedy skończył, dotarło do niego, że znajduje się w swoim biurze z wysokimi od podłogi do sufitu oknami, które wychodziły na centrum Londynu. Utkwił wzrok w depresyjnie wyglądających smugach padającego deszczu, nieodłącznego elementu londyńskiej aury. Takie przygody z nostalgią zdarzały mu się ostatnio dość często. Typowe dla humorzastych nastolatków rozczulanie się nad sobą nie było jednak w jego stylu. Dlatego właśnie zle się czuł. Nie rozczulał się nad sobą, kiedy dziadek wykluczył go ze swojego życia. Po chwili szoku odszedł do siebie i zaczął budować własne życie. Wpatrywał się w okno i wprawdzie przestał myśleć o dziadku, ale oczami wyobrazni zobaczył Dru. Leżeli na kocu na jednej z plaż Bora-Bora. Oboje ubrani byli jedynie w światło księżyca. Ona opierała głowę na jego ramieniu i jej oddech wciąż jeszcze był przyspieszony po pasji, której się przed chwilą oddawali, rozrzucając w ferworze ubrania po całej plaży. Muszę się do czegoś przyznać powiedział Cayo. Nigdy nie miałem takiego [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|