, Child Maureen Skłóceni kochankowie 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się stało. Nie zamierzałam się w nim zakochać.
- Wiem, ale nie można cię za to winić. Wystarczy na niego popatrzeć.
- Co mam robić?
- Niewiele możesz zrobić. Czekaj. Już raz wyjechał. Możliwe, że znowu zniknie.
Racja, pomyślała Laura. Ronan nie potrafi długo usiedzieć na jednym miejscu. Do-
brze, że teraz go nie ma. Ona przestanie o nim myśleć i zastanowi się, jak zabezpieczyć
serce przed czekającymi je nieuchronnie ciężkimi doświadczeniami.
Nie było go już trzy dni. Laura nie chciała tęsknić, ale tęskniła. Wiedziała, że błę-
dem z jej strony było takie mocne zaangażowanie uczuciowe, bo znajomość z Ronanem
od początku miała być tylko przelotną przygodą. Podczas jego sześciotygodniowej nie-
obecności wmawiała sobie, że dobrze się stało, że się rozstali. Gdyby byli z sobą dłużej,
rozstanie byłoby znacznie trudniejsze.
Ciągle jednak nie mogła go wyrzucić z serca. Nie znajdowała spokoju ani w pracy,
ani w domu. Wczesnym rankiem zapakowała przybory do malowania do samochodu i
pojechała na plażę.
Tam ją znalazł. Nie musiała oglądać się za siebie, by wiedzieć, że się zbliża. Czuła
jego obecność niemal namacalnie.
- Byłem w biurze, szukałem cię. - Oparł się niedbale o metalową poręcz odgradza-
jącą pas zieleni i chodnik od urwiska, pod którym znajdowała się plaża.
- Nie poszłam dziś do biura. - Nie patrzyła na niego, lecz w stronę oceanu. Po
sztormie niebo było błękitne, lecz woda wciąż wzburzona; fale zalewały plażę, pozosta-
wiając na piasku wachlarze piany.
- Georgia powiedziała mi, gdzie cię znalezć. Wytłumaczyłem jej, że musimy o
czymś porozmawiać.
- Czyżby?
L R
T
Laura się denerwowała. Dłoń trzymająca pędzel drżała, mimo to starała się prowa-
dzić go bardzo równo, by Ronan nie zauważył, jak na nią działa jego obecność.
- Wiesz, że tak.
- Nasze rozmowy zawsze prowadzą donikąd. Jestem zajęta, nie mam ochoty na
słowne potyczki.
Stanął za jej plecami, by popatrzeć na bliski ukończenia obraz. Nie lubiła, jak ktoś
stał jej za plecami, gdy malowała.
- Ja też nie mam na nie ochoty - powiedział, nachylając się nad jej uchem. Oblał ją
jego gorący oddech.
- To odejdz.
- To plaża publiczna. - Okrążył sztalugi i stanął przed Laurą, zasłaniając jej widok.
- Owszem. I dostatecznie duża, żebyś nie zasłaniał mi widoku. Poza tym znowu
wdajemy się w wojnę słowną.
Laura odwróciła wzrok. Ronan potrafił czytać w jej oczach, dlatego z nią przecież
zerwał. Widział, że zanadto się angażowała w relację, która nie miała trwać wiecznie.
- Czy mogłabyś odpowiedzieć mi na jedno pytanie?
- Zależy. - Zaryzykowała spojrzenie.
- Dlaczego sprzedajesz domy, skoro potrafisz tak malować?
Stojący na sztalugach obraz był prawie skończony. Laura wiedziała, że był dobry.
Miała talent. Wszyscy jej o tym mówili i lubiła tworzyć, chociaż nie mogła poświęcać
malowaniu tyle czasu, ile by chciała.
- Muszę jeść. Malowaniem nie da się zarobić na życie, sprzedawaniem domów du-
żo łatwiej. Zazwyczaj.
- Szkoda.
- Robimy, co musimy.
- Dlatego tu jestem. - Uderzył dłonią o metalową barierkę. Patrzył na nią z taką
mocą, jakby chciał ją zahipnotyzować. - Tęskniłaś za mną.
- Nie.
- Kłamiesz. Wiedz, że ja myślałem o tobie. Nie chciałem, ale myślałem. - Irlandzki
akcent zabarwiał emocjami każde jego słowo.
L R
T
Laura poczuła wzbierającą w niej wielką satysfakcję, ale szybko oprzytomniała.
- Nie chciałeś?
- Nie. Ani w tej podróży, ani w poprzedniej, kiedy nie było mnie przez sześć tygo-
dni.
- Widziałam cię wtedy w telewizji. Nadawali występ tej piosenkarki, w Massachu-
setts i zauważyłam ciebie w tle. - Nie przyznała się, że w ogóle nie słuchała występu, bo
cały czas patrzyła tylko na niego. - Nie wyglądałeś na szczęśliwego.
- Byłem wkurzony. Ta dziewczyna i jej matka dały mi porządnie w kość.
Laura słuchała go z radością. Zerwał z nią i zniknął na sześć tygodni. Miała satys-
fakcję, że cierpiał tak samo jak ona, chociaż z innego powodu.
- Dlaczego pojechałeś? Po co brałeś tę pracę? Chciałeś uciec ode mnie?
- Myślałem, że tak będzie najlepiej - odpowiedział.
- %7łeby o mnie zapomnieć.
- %7łebyś ty zapomniała o mnie.
- Co za wielkoduszność! - Zaśmiała się. Jakie rozdęte ego ma ten facet. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl