,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swojego colta. - Co jest, dziecinko? Jej twarz była kredowobiała. - Nie był nam potrzebny, Clayt. Jeszcze na dodatek ranny. Możemy się rozdzielić, jeśli chcesz. Tylko nie... - Niby dlaczego miałbym cię zabijać? Przecież to twój rewolwer leży na podłodze nie mój. - Clayt, zabierz mnie... Ręką, w której trzymał rewolwer, uderzył ją w twarz tak, że zatoczyła się na przeciwległą ścianę. Kiedy upadła, podszedł do tablicy z przyciskami. Na dole Shayne podjechał na swoim fotelu przed windy i obserwował elektroniczną aparaturę kontrolującą ich położenie. Zielone światełko pokazywało, że jedna z wind jest na dwunastym piętrze. Maguire stał w drzwiach drugiej windy, czekając na Shayne a. - Jedz sam - powiedział Michael, gdy zauważył, że światełko z dwunastego piętra zaczęło się przesuwać w dół. - Na niewiele ci się przydam. Maguire pojechał na górę. - Kochanie - zwrócił się do Lucy. - Będzie nam potrzebny policjant, który dokona aresztowania. Widziałem jakiegoś na rogu Collins. Bądz uprzejma zawołać go tutaj. Tylko szybko. W jego pozornie spokojnym głosie była taka presja, że nie zastanawiając się, odwróciła się na pięcie i wybiegła na zewnątrz. Shayne dalej obserwował światełka wskazujące położenie wind. Winda, którą jechał Maguire, minęła na piątym piętrze windę jadącą na dół. Shayne próbował wstać z fotela. Kiedy znów spojrzał na tablicę, zobaczył, że winda jadąca na dół minęła piąte piętro, ale nie zjechała niżej. Shayne oparł się o ścianę i obserwował światełka. Winda Maguire a zatrzymała się na dwunastym piętrze. Minęło jakieś trzydzieści sekund i nagle zapaliło się światełko wskazujące czwarte piętro i winda zaczęła zjeżdżać na dół. Mięśnie Shayne a napięły się. Drzwi od windy otworzyły się. Bram Clayton stał naprzeciw Michaela Shayne a. W jednym ręku trzymał płócienną torbę. Drugą miał schowaną pod płaszczem. W pierwszej chwili Shayne myślał, że Clayton jest w windzie sam, ale po chwili zobaczył leżące na podłodze ciała. Jedną z leżących osób musiała być blondynka, którą znał jako Agathę Wiley, drugą zaś młody mężczyzna o blond włosach. Clayton zdumiony otworzył usta. Na jego pobladłej twarzy pojawił się grymas przerażenia, kiedy zobaczył przed sobą zabandażowaną postać. - Shayne - wyszeptał z niedowierzaniem. Shayne resztkami sił pchnął przed siebie fotel. Podpórka na stopy uderzyła Claytona w piszczele poniżej kolan. Broń ukryta pod płaszczem wystrzeliła, a Clayton próbując utrzymać równowagę, wypuścił torbę z ręki. Jego wysiłki były bezowocne. Stracił równowagę i runął na podłogę. Shayne zrobił krok do przodu i kopnął go z całej siły w głowę. Jednak kopnięcie nie było na tyle silne, aby pozbawić przytomności. - Przecież ja cię zabiłem - odezwał się bez sensu Clayton. - Przyłożyłem rewolwer do twojej głowy. - Był naładowany ślepakami - wycharczał Shayne, starając się zachować przytomność. Po wysiłku, jakiego dokonał, poczuł kolejny przypływ słabości. - Zamieniłem magazynki. Próbował jeszcze raz kopnąć Claytona, ale wszystko, na co było go stać, to tylko utrzymanie pozycji stojącej. Dziwił się, dlaczego Clayton nie wstawał. Pomyślał również, że chyba nie powinien się upierac, by sprawę z Claytonem załatwić osobiście. Okłamał Lucy, na zewnątrz nie widział żadnego policjanta. Clayton ciągle jeszcze mógł go zabić i uciec bezpiecznie. Co prawda portier biegł w ich kierunku, ale niewiele by zdziałał przeciw czterdziestce piątce . Shayne zobaczył leżący na podłodze windy automat. Gdyby tylko udało mu się dosięgnąć go, zanim Clayton będzie miał możliwość użycia colta. Clayton wyciągnął rękę spod płaszcza, była cała zakrwawiona. - Mówiłeś mi, żebym go trzymał zabezpieczony... - To były ślepaki - powiedział Shayne. - Jeszcze nie przyszedł twój czas. - Uzupełniłem magazynek - wycharczał Clayton. - Dołożyłem dwa naboje. Próbował podnieść ciężki rewolwer obiema rękami. Nagle do Shayne a dotarło, co mówił Clayton. Powiedział o dwóch nabojach. Jednym postrzelił się, padając podcięty przez fotel, a drugi... Shayne rzucił się na ziemię, resztką sił próbując wytrącić Claytonowi colta z ręki. Za pierwszym razem nie trafił, ale za drugim udało mu się. Tymczasem portier zdążył do nich podejść i pomógł Shayne owi usiąść w fotelu. Kiedy już siedział, zobaczył blondynkę, która stała w windzie, trzymając automat. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|