, Gladden Theresa Ach, ta Zuzanna 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mę\czyną, który na swoje pytania nie przyjmował negatywnych odpowiedzi. Jeszcze raz poprosił ją o
przyjęcie zaproszenia, a ona wykręcała się, jak mogła, przed jakąkolwiek odpowiedzią.
Wychodziła z ławki tu\ za Dellie. Matt poło\ył rękę na jej karku. Poczuła prawdziwą radość z
nagłego kontaktu.
" Msza była piękna - szepnął jej we włosy. - Dziękuję za zaproszenie.
" Cieszę się, \e ci się podobało - odpowiedziała, nie patrząc na niego. Nie powiedziała te\, jak
bardzo się cieszy z jego obecności.
Przed kościołem zebrał się tłum roześmianych i rozgadanych ludzi. Jakaś kobieta złapała Zuzannę
za ramię, usiłując opowiedzieć jej dokładnie przebieg ostatniego zebrania zarządu, na którym Zuzanna
była nieobecna.
Gdy udało się jej wyrwać ze szponów gaduły, zauwa\yła, jak Dellie przedstawia Matta Reesie.
Roześmiani stali obok siebie, prawie dotykając się głowami. Sprawiali wra\enie starych przyjaciół.
Zauwa\yła, jaką stanowili udaną parę. Odpędziła od siebie natrętne myśli i poszła szukać córki.
Rozdział 4
Był ubrany na czarno. Czarne d\insy, koszula i gnieciona marynarka, uszyta z materiału
przypominającego spadochronowy jedwab. W szerokiej klapie miał wpiętą czerwoną ró\ę. Wyglądał
na Cygana albo pirata, jak często nazywała go w myślach.
Zuzanna obrzuciła badawczym wzrokiem parking przy szkole. Autobus załadowany ostatnią turą
dzieci, wśród których znajdowała się Nikki, zniknął za bramą. Po chwili powrócił na parking pusty.
Wokół nie było \ywej duszy. Tylko ona i on.
Ogarnęło ją podniecenie, lecz  ochrona wewnętrzna" natychmiast się odezwała:  Wsiadaj do
samochodu i zje\d\aj stąd, ale ju\".
Zauwa\ył ją. Przenikliwe oczy i rozbrajający uśmiech Matta przykuły Zuzannę do ziemi. Nie
mogła ruszyć się z miejsca.
Wiedziała, \e powinna odejść, ale nie zrobiła ani kroku. Ka\da próba zapomnienia szalonego,
złego Włocha jeszcze bardziej zbli\ała go do niej.
Przełknęła ślinę, patrząc na jego grzeszne ciało, wciśnięte w wąskie d\insy. Nawet du\a, płócienna
torba, zwisająca z ramienia, nie przeszkadzała mu w poruszaniu się. Zwiadomie stawiał zdecydowane,
męskie kroki. Sposób, w jaki szedł, przyprawiał ją o zawrót głowy i wywoływał rumieniec na twarzy.
 Odejdz!" - rozkazywała pragmatyczna połowa Zuzanny.  Oszalałaś?" - odpowiadała ta druga,
całkowicie kobieca.
Poczuła lekki ból głowy, kiedy stanął obok jej samochodu.  Nic dobrego z tego nie wyniknie" -
powiedziała do siebie, opuszczając szybę w aucie.
" Cześć. Co tu robisz? - zapytała.  Czy rzeczywiście zabrakło mi tchu, gdy mówiłam? Czułam to
przecie\" - pomyślała.
" Dzień dobry, aniołku. Matt zsunął torbę z ramienia i postawił na asfalcie. - Dziś tu właśnie
pracuję. Nakręcam film o uczniach i ich nauczycielach.
" Ach, tak. Zupełnie zapomniałam.
Wypiął ró\ę z marynarki, potem schylił się i oparł ramionami o krawędz szyby.
Utkwiła wzrok w czerwonych płatkach ró\y, którą obracał w palcach. Delikatnie uniosła głowę i
spojrzała prosto w tajemnicze, cygańskie oczy. Uśmiechnęła się łagodnie kątem ust. Bliskość Matta
przyspieszyła oddech. Zatrzymała wzrok na nieprawdopodobnie zmysłowych ustach mę\czyzny.
 Ciekawe, jak one smakują?" - pomyślała.
Dotknął ró\ą delikatnych warg Zuzanny. Skuliła się a\ do bólu kręgosłupa. Nie była w stanie
opierać się dłu\ej jego urokowi, znów spojrzała mu w oczy zaskoczona ich intensywną barwą. Poczuła
nieśmiały erotyczny nacisk płatków ró\y, masujących jej usta. Słowa protestu, które przygotowała,
utknęły gdzieś w gardle, a zastąpiło je mocne bicie serca.
Na szkolnym boisku zapanowała nagle cisza. Matt poczuł się przeniesiony w inny, prywatny świat,
gdzie było miejsce tylko dla nich dwojga. Woń ró\y wydała mu się o wiele słabsza od świe\ego
zapachu ziół i wiciokrzewu, jaki rozsiewała Zuzanna. Jej zadumana twarz ośmieliła go nieco. Gdyby
nachylił się bardziej, mógłby spróbować tych kuszących ust. Przez ostatnie pięć dni, o niczym innym
nie marzył. Zawładnęła jego wyobraznią, jak \adna dotąd kobieta. W marzeniach spędzał z nią ka\dą
noc.
Zni\ył głowę, a Zuzanna bezwiednie przechyliła się w jego stronę. Pragnęła, \eby ją dotknął.
Chciała doświadczyć z nim wszystkiego i czuć go blisko siebie. Pogładziła dłonią szorstki, choć gładko
ogolony policzek Matta. Pod palcami poczuła ciepło. Jednocześnie zatęsknili za sobą. Zamknęła oczy
przed światłem promieni słonecznych.
W ciemnościach poczuła na wargach dotyk jego zimnych, atłasowych ust. Nagły przypływ ciepła i
po\ądania poraził końce jej nerwów. Całe ciało poddało się zniewalającemu uczuciu. Dwukrotnie
przesunął wargami po jej ustach. Odpowiedz była natychmiastowa i bardzo naturalna.
Poło\yła mu rękę na plecach, gniotąc w dłoni marynarkę. Czuła, jak kształtne palce delikatnie
zanurzają się w gęstwinę jej włosów, a usta mocniej nacierają na jej wargi. Zuzannę ogarnęło tak
przyjemne wzruszenie, \e mogłaby płakać z radości.
Matt nie był podobny do \adnego z mę\czyzn, których znała. Coś wyjątkowo pięknego rodziło się
między nimi. Wiedziała to, lecz bała się nawet pomyśleć o tym dłu\ej. Nie rozumiała wszystkiego, albo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl