, Jackson Braun Lilian Kot, ktĂłry...21 Kot, ktĂłry patrzył w gwiazdy 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Bunker. Wiele rzeczy w sklepie przypadło jej do gustu. Kupiła
skarpety dla kuzynki i opiekunki kotów, dla siebie szpile do
ziemniaków, a dla babci z Horseradish, na jej setne urodziny, tajską
tunikę.
- Mówiła o krukach?
- I to z ogromnym entuzjazmem! Rozmawiałyśmy o możliwości
wyrabiania kruczych pamiątek. Powiedziałam, że mogłabym zrobić
wyjątek dla koszulek takich jak jej, jeśli dochód szedłby na cele
naukowe.
- Zwietnie!
- Wejdz, zobaczysz nowe dzieło, które przyniosła twoja
przyjaciółka Janelle Van Roop.
- Och tak? - Co innego mógł powiedzieć?
W dziale z rzemiosłem zobaczył wystawę małych wypchanych
stworów z kwiecistej bawełny pod nazwą  Kociaki Kalico . Były
prymitywne, ale niepozbawione uroku. Miały szeroko rozstawione
nogi, spiczasty ogon, przesadnie duże uszy. Oczy, wąsy i maleńki
pyszczek były dość niedbale wyhaftowane muliną.
- Ich przerysowane rysy sprawiają, że są raczej zabawne, nie
uważasz? Doktor Bunker nazwała je współczesną sztuką ludową i
kupiła kilka na prezenty.
- Kto je robi?
- Starsze panie w  Bezpiecznej Przystani . Sprzedaję je bez
prowizji. To był mój pomysł, żeby nadać im imiona. Nic zdrobniałego
ani pieszczotliwego, ale imiona tradycyjne i pełne godności. Clarence,
Martha, Spencer, Agatha i tak dalej. Kup jednego dla swoich kotów.
Wiedział, że syjamczyki, które ignorowały aksamitne myszy,
gumowe żaby i grzechoczące piłeczki, szybko porzucą i tę zabawkę.
Wolały przeciąganie krawata z udziałem człowieka...
- W porządku - powiedział. - Wezmę Gertrudę.
Tess wróciła już zapewne do domku, wiedziała, gdzie znalezć klucz i
przygotowywała jedzenie. Qwilleran wolał nie wchodzić jej w drogę,
żeby nie zostać przypadkiem poproszonym o obranie ziemniaków.
Usiadł na hotelowej werandzie i czytał piątkową gazetę. Chciał też
przemyśleć scenariusz. Powoli tracił zainteresowanie projektem.
Pozostawała kwestia, jak to powiedzieć Tess. Była sympatyczną
kobietą, kuzynką dobrego przyjaciela. Jeśli zawiedzie, to musi to
zrobić z gracją: kilka pomysłów, drobna porada, dużo zachęty.
Zakończy sprawę po przedstawieniu. Wtedy będzie mogła
wyjechać po śniadaniu, a on wróci do Pickax po wyścigach.
Tego wieczoru wszystko poszło gładko: Qwilleran był
zachwycony kolacją, Tess podobała się sztuka. Wieczorem podał
sangrię na werandzie od strony jeziora.
- Tess, twoja wizyta była bardzo miła. Bardzo bym chciał
popracować nad twoim pomysłem, niestety mam inne zobowiązania.
Mogę ci jednak pomóc postawić pytania, określić możliwości i
decyzje, jakie trzeba podjąć.
- Rozumiem - odpowiedziała z mniejszym rozczarowaniem, niż
się spodziewał. - Jakiego rodzaju decyzje masz na myśli?
- Chodzi mi o wątek: w akcji musi być dynamika. Kim będą
bohaterowie? Inne gatunki ptaków? Inne dzikie zwierzę? Ludzie?
Urządzenia? Strach na wróble? Przede wszystkim czy obsada będzie
w całości składała się z kruków? Nie radziłbym. Kruki kręcą się po
pastwiskach, czy nawiązują jakieś związki z bydłem inne niż z jego
ekskrementami? Kim są przyjaciele kruków, a kim ich wrogowie?
- A co z dialogami? Jak dalece mają być zantropomorfizowane?
- Cóż, wszystkie zwierzęta mogą mówić swoim własnym
językiem. Lektor mógłby tłumaczyć ich krakanie, szczekanie i
gdakanie.
- A jakim językiem twoim zdaniem mówią strachy na wróble?
- To pytanie zadaj odpowiedniemu instytutowi na twoim
uniwersytecie.
Qwilleran wygładził wąsy i pewien pomysł zaczął klarować się
w jego głowie.
- Strachy mają chronić uprawy przed krukami, tak? A co, jeśli
zaprzyjaznią się z nimi i zainicjują podziemny ruch na ich korzyść?
Ich współpraca zostaje odkryta i strach zostaje skazany na śmierć.
Jeśli strach będzie wzbudzał współczucie, to sytuacja może być
bardzo emocjonująca.
- Już chce mi się płakać - powiedziała Tess.
Rozmawiali jeszcze o imionach dla postaci. Para wychowująca
młode mogłaby nazywać się królowa Croquette i książę Chromosom.
- Cudownie! Cudownie! - krzyczała.
- Mogę ci nalać drinka, Tess?
Badaczka kruków była szczęśliwa, idąc z latarką do domku
gościnnego. %7łegnając się przed udaniem się na spoczynek,
powiedziała:
- Czy wiedziałeś, że za szopą na narzędzia rosną jagody? Mogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl