, Marinelli Carol Ślub w Las Vegas 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nim dowiedzieć. Jak zdołał przetrwać sam, bez rodziny? Jak, nie mając niczego, udało mu się
odnieść tak wielki sukces? Ale w odróżnieniu od ich ślubu niektóre sprawy wymagały czasu. Nie
mogła po prostu usiąść i zasypać go tysiącem pytań. Chociaż spróbowała.
- Jak to było dorastać w sierocińcu?
- Byłem w wielu sierocińcach. Bardzo często mnie przenoszono. - Zorientował się, że nie
odpowiedział na jej pytanie, więc dodał: - Naprawdę nie wiem. Staram się o tym nie myśleć.
- Ale...
- Wzięliśmy ślub, Meg. Co nie znaczy, że musimy mieć nawzajem każdą cząstkę drugiego.
Cieszmy siÄ™ z tego, co mamy, dobrze?
Skoro nie chciał rozmawiać o sobie, spróbowała z czymś łatwiejszym.
- Mieszkasz w São Paulo?
- Mam tam apartament. Kiedy pracujÄ™ w Europie, zwykle zatrzymujÄ™ siÄ™ w
Villefranche-sur-Mer. A teraz będę chyba musiał poszukać czegoś w Sydney... - uśmiechnął się
chytrze. - Jeśli twój ojciec bardzo się wkurzy, może mógłbym go spytać, czy nie zna czegoś
odpowiedniego i czy nie mógłby mi w tym pomóc...
Roześmiała się. Wyglądało na to, że rozumiał, z jakiej rodziny Meg pochodzi. Miał rację.
Pokazna prowizja z pewnością pomogłaby udobruchać ojca. Gdy minie pierwszy szok, jej raczej
płytcy rodzice będą zachwyceni, mogąc znalezć dom dla zamożnego zięcia.
Leżała, patrząc jak słońce stopniowo przenika przez zasłony. Nigdy wcześniej nie była tak
szczęśliwa. Martwiła się jednak z powodu ich lekkomyślności zeszłej nocy.
- Zacznę brać pigułki - powiedziała. - O ile nie jest jeszcze za pózno. - Mówił wcześniej, że
to nie potrwa wiecznie. Wczoraj obrączka wydawała się doskonałym rozwiązaniem, ale dzisiaj już
niekoniecznie.
L R
T
- Jeśli ta noc przyniesie daleko idące konsekwencje, zaopiekuję się wami.
- Przez jakiÅ› czas?
Wiedział, że w odróżnieniu od większości kobiet nie myślała o pieniądzach. Ale tylko
bankowe konto nie miało na sobie piętna jego przeszłości.
- Przez jakiś czas - odparł. - Uwierz mi, za kilka tygodni będziemy się kłócić,
doprowadzając się nawzajem do szaleństwa. I to nie z powodu żądzy. Będziesz szczęśliwa,
oglądając moje plecy. Jestem bardzo trudnym człowiekiem.
Ale wartym wysiłku. Nieważne, jak długo to potrwa, uwielbiała go.
- Zamierzam napisać do linii lotniczych podziękowanie, że zabrakło im miejsc w pierwszej
klasie - powiedział.
- Może i ja napiszę i im podziękuję.
- Wszystko będzie dobrze. Zaraz zadzwonię do Carli, żeby zmieniła nam rezerwacje
lotnicze. Potem spotkamy siÄ™ z twoimi rodzicami i wszystko im powiemy.
- Ja porozmawiam z rodzicami.
- Nie. Bo zaczniesz od przeprosin, a ja jestem lepszym negocjatorem.
- Negocjatorem?
- Ile wezmiesz urlopu na nasz miesiąc miodowy? Oczywiście będziesz chciała złożyć
wymówienie, a nie po prostu rzucić pracę. Ale teraz powinniśmy spędzić trochę czasu razem.
Może zabiorę cię w góry... - Pociągnął ją na łóżko. - Powiem im też, że za kilka tygodni
wyprawimy huczne wesele.
- Wesele, jakie mieliśmy, bardzo mi odpowiadało.
- Naprawdę nie chcesz hucznej imprezy? - Wsunęła dłoń pod prześcieradło.
Zachwycił ją jego śmiech. Nie wiedziała, że to była u niego rzadkość. Ustami podążyła za
dłonią.
- Nie chcesz prawdziwego wesela, z rodziną i tańcami?
- Nie znoszę tańczyć... - Okrywała pocałunkami jego ciało, posuwając się w dół, a on
delikatnie uniósł jej głowę, nakierowując ją na miejsce, gdzie chciał, żeby poświęciła mu więcej
uwagi.
- Ja też.
- Myślałam, że wszyscy Brazylijczycy potrafią tańczyć.
- Przestań tyle mówić. Nie powiedziałem, że nie potrafię. Po prostu nie tańczę.
Spojrzała w górę na najbardziej atrakcyjnego i skomplikowanego mężczyznę, jaki
kiedykolwiek przyciągnął jej wzrok, myśląc o pięknie jego ciała. Wszystko to należało teraz do
niej. Zadrżała na myśl o dniach i nocach, jakie miały nadejść.
L R
T
Niklas nie chciał wychodzić z łóżka i wracać do świata. Ale bez wątpienia świat się o niego
upominał. Nigdy przedtem nie miał na tak długo wyłączonego telefonu. Wstał, a ona leżała,
zapatrzona w sufit. Zatopiona w myślach o nim i o chwilach, kiedy będą się lepiej poznawać. To
samo myślał Niklas. Tęsknił za odpoczynkiem, zdawał sobie sprawę, że bardzo tego potrzebuje.
Teraz nie mógł się już doczekać. Wziął szybki prysznic, zastanawiając się, czy by się nie ogolić. W
końcu włączył z niecierpliwością komórkę. Chciał, żeby Carla znowu zmieniła jego plany.
Skrzywił się, widząc tak wiele nieodebranych połączeń i esemesów, i w końcu zmarszczył brwi, bo
były ich całe setki. Od Carli, Miguela, od prawie wszystkich znajomych... To był pierwszy sygnał,
że działo się coś złego. Nie miał rodziny, a jedyna istota, na której naprawdę mu zależało, leżała w
łóżku w pokoju obok. Nie wpadł więc w panikę. Ale najwyrazniej pojawił się jakiś problem. Do
problemów był przyzwyczajony i świetnie sobie z nimi radził. Przez chwilę miał ochotę raczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl