,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nim dowiedzieć. Jak zdoÅ‚aÅ‚ przetrwać sam, bez rodziny? Jak, nie majÄ…c niczego, udaÅ‚o mu siÄ™ odnieść tak wielki sukces? Ale w odróżnieniu od ich Å›lubu niektóre sprawy wymagaÅ‚y czasu. Nie mogÅ‚a po prostu usiąść i zasypać go tysiÄ…cem pytaÅ„. Chociaż spróbowaÅ‚a. - Jak to byÅ‚o dorastać w sierociÅ„cu? - ByÅ‚em w wielu sierociÅ„cach. Bardzo czÄ™sto mnie przenoszono. - ZorientowaÅ‚ siÄ™, że nie odpowiedziaÅ‚ na jej pytanie, wiÄ™c dodaÅ‚: - NaprawdÄ™ nie wiem. Staram siÄ™ o tym nie myÅ›leć. - Ale... - WziÄ™liÅ›my Å›lub, Meg. Co nie znaczy, że musimy mieć nawzajem każdÄ… czÄ…stkÄ™ drugiego. Cieszmy siÄ™ z tego, co mamy, dobrze? Skoro nie chciaÅ‚ rozmawiać o sobie, spróbowaÅ‚a z czymÅ› Å‚atwiejszym. - Mieszkasz w São Paulo? - Mam tam apartament. Kiedy pracujÄ™ w Europie, zwykle zatrzymujÄ™ siÄ™ w Villefranche-sur-Mer. A teraz bÄ™dÄ™ chyba musiaÅ‚ poszukać czegoÅ› w Sydney... - uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ chytrze. - JeÅ›li twój ojciec bardzo siÄ™ wkurzy, może mógÅ‚bym go spytać, czy nie zna czegoÅ› odpowiedniego i czy nie mógÅ‚by mi w tym pomóc... RozeÅ›miaÅ‚a siÄ™. WyglÄ…daÅ‚o na to, że rozumiaÅ‚, z jakiej rodziny Meg pochodzi. MiaÅ‚ racjÄ™. Pokazna prowizja z pewnoÅ›ciÄ… pomogÅ‚aby udobruchać ojca. Gdy minie pierwszy szok, jej raczej pÅ‚ytcy rodzice bÄ™dÄ… zachwyceni, mogÄ…c znalezć dom dla zamożnego ziÄ™cia. LeżaÅ‚a, patrzÄ…c jak sÅ‚oÅ„ce stopniowo przenika przez zasÅ‚ony. Nigdy wczeÅ›niej nie byÅ‚a tak szczęśliwa. MartwiÅ‚a siÄ™ jednak z powodu ich lekkomyÅ›lnoÅ›ci zeszÅ‚ej nocy. - ZacznÄ™ brać piguÅ‚ki - powiedziaÅ‚a. - O ile nie jest jeszcze za pózno. - MówiÅ‚ wczeÅ›niej, że to nie potrwa wiecznie. Wczoraj obrÄ…czka wydawaÅ‚a siÄ™ doskonaÅ‚ym rozwiÄ…zaniem, ale dzisiaj już niekoniecznie. L R T - JeÅ›li ta noc przyniesie daleko idÄ…ce konsekwencje, zaopiekujÄ™ siÄ™ wami. - Przez jakiÅ› czas? WiedziaÅ‚, że w odróżnieniu od wiÄ™kszoÅ›ci kobiet nie myÅ›laÅ‚a o pieniÄ…dzach. Ale tylko bankowe konto nie miaÅ‚o na sobie piÄ™tna jego przeszÅ‚oÅ›ci. - Przez jakiÅ› czas - odparÅ‚. - Uwierz mi, za kilka tygodni bÄ™dziemy siÄ™ kłócić, doprowadzajÄ…c siÄ™ nawzajem do szaleÅ„stwa. I to nie z powodu żądzy. BÄ™dziesz szczęśliwa, oglÄ…dajÄ…c moje plecy. Jestem bardzo trudnym czÅ‚owiekiem. Ale wartym wysiÅ‚ku. Nieważne, jak dÅ‚ugo to potrwa, uwielbiaÅ‚a go. - Zamierzam napisać do linii lotniczych podziÄ™kowanie, że zabrakÅ‚o im miejsc w pierwszej klasie - powiedziaÅ‚. - Może i ja napiszÄ™ i im podziÄ™kujÄ™. - Wszystko bÄ™dzie dobrze. Zaraz zadzwoniÄ™ do Carli, żeby zmieniÅ‚a nam rezerwacje lotnicze. Potem spotkamy siÄ™ z twoimi rodzicami i wszystko im powiemy. - Ja porozmawiam z rodzicami. - Nie. Bo zaczniesz od przeprosin, a ja jestem lepszym negocjatorem. - Negocjatorem? - Ile wezmiesz urlopu na nasz miesiÄ…c miodowy? OczywiÅ›cie bÄ™dziesz chciaÅ‚a zÅ‚ożyć wymówienie, a nie po prostu rzucić pracÄ™. Ale teraz powinniÅ›my spÄ™dzić trochÄ™ czasu razem. Może zabiorÄ™ ciÄ™ w góry... - PociÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… na łóżko. - Powiem im też, że za kilka tygodni wyprawimy huczne wesele. - Wesele, jakie mieliÅ›my, bardzo mi odpowiadaÅ‚o. - NaprawdÄ™ nie chcesz hucznej imprezy? - Wsunęła dÅ‚oÅ„ pod przeÅ›cieradÅ‚o. ZachwyciÅ‚ jÄ… jego Å›miech. Nie wiedziaÅ‚a, że to byÅ‚a u niego rzadkość. Ustami podążyÅ‚a za dÅ‚oniÄ…. - Nie chcesz prawdziwego wesela, z rodzinÄ… i taÅ„cami? - Nie znoszÄ™ taÅ„czyć... - OkrywaÅ‚a pocaÅ‚unkami jego ciaÅ‚o, posuwajÄ…c siÄ™ w dół, a on delikatnie uniósÅ‚ jej gÅ‚owÄ™, nakierowujÄ…c jÄ… na miejsce, gdzie chciaÅ‚, żeby poÅ›wiÄ™ciÅ‚a mu wiÄ™cej uwagi. - Ja też. - MyÅ›laÅ‚am, że wszyscy Brazylijczycy potrafiÄ… taÅ„czyć. - PrzestaÅ„ tyle mówić. Nie powiedziaÅ‚em, że nie potrafiÄ™. Po prostu nie taÅ„czÄ™. SpojrzaÅ‚a w górÄ™ na najbardziej atrakcyjnego i skomplikowanego mężczyznÄ™, jaki kiedykolwiek przyciÄ…gnÄ…Å‚ jej wzrok, myÅ›lÄ…c o piÄ™knie jego ciaÅ‚a. Wszystko to należaÅ‚o teraz do niej. ZadrżaÅ‚a na myÅ›l o dniach i nocach, jakie miaÅ‚y nadejść. L R T Niklas nie chciaÅ‚ wychodzić z łóżka i wracać do Å›wiata. Ale bez wÄ…tpienia Å›wiat siÄ™ o niego upominaÅ‚. Nigdy przedtem nie miaÅ‚ na tak dÅ‚ugo wyÅ‚Ä…czonego telefonu. WstaÅ‚, a ona leżaÅ‚a, zapatrzona w sufit. Zatopiona w myÅ›lach o nim i o chwilach, kiedy bÄ™dÄ… siÄ™ lepiej poznawać. To samo myÅ›laÅ‚ Niklas. TÄ™skniÅ‚ za odpoczynkiem, zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, że bardzo tego potrzebuje. Teraz nie mógÅ‚ siÄ™ już doczekać. WziÄ…Å‚ szybki prysznic, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy by siÄ™ nie ogolić. W koÅ„cu wÅ‚Ä…czyÅ‚ z niecierpliwoÅ›ciÄ… komórkÄ™. ChciaÅ‚, żeby Carla znowu zmieniÅ‚a jego plany. SkrzywiÅ‚ siÄ™, widzÄ…c tak wiele nieodebranych poÅ‚Ä…czeÅ„ i esemesów, i w koÅ„cu zmarszczyÅ‚ brwi, bo byÅ‚y ich caÅ‚e setki. Od Carli, Miguela, od prawie wszystkich znajomych... To byÅ‚ pierwszy sygnaÅ‚, że dziaÅ‚o siÄ™ coÅ› zÅ‚ego. Nie miaÅ‚ rodziny, a jedyna istota, na której naprawdÄ™ mu zależaÅ‚o, leżaÅ‚a w łóżku w pokoju obok. Nie wpadÅ‚ wiÄ™c w panikÄ™. Ale najwyrazniej pojawiÅ‚ siÄ™ jakiÅ› problem. Do problemów byÅ‚ przyzwyczajony i Å›wietnie sobie z nimi radziÅ‚. Przez chwilÄ™ miaÅ‚ ochotÄ™ raczej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|