,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chciał jej słuchać. Potem musieli spieszyć się do restauracji, gdzie oczekiwali ich znajomi. 126 S R Nastrój Rafaela nie polepszył się ani trochę. Ciemna, pro- sto skrojona elegancka sukienka Rachel nie wywarła na nim wrażenia. Ale dlaczegóż miałaby? Widział ją w niej już kilka razy. Nie patrzył na nią. Nie dotykał jej. Kiedy usiłowała zapy- tać, co się z nim dzieje, po prostu zignorował ją. Ostatnią osobą, jaką chciała zobaczyć, była jego przyrodnia siostra Daniela. Siedziała już w restauracji z przystojnym wysokim brunetem. Rachel domyśliła się, że to Gino Rossi. Rafael skupił uwagę na swoich znajomych, przez cały wieczór roz- myślając nad tym, czego był świadkiem w ciągu dnia. W kie- szeni jego koszuli wypalała mu serce fotografia Rachel sie- dzącej na intymnym spotkaniu w kawiarni z kochankiem. Miał szczęście, że przyjaznił się z właścicielką gazety i zdo- łał zapobiec rozpowszechnieniu zdjęcia narzeczonej w poufa- łej sytuacji z innym mężczyzną. Teraz był pewien, że zdjęcie nie pojawi się w brukowcach, ale odbyło się to kosztem jego godności oraz portfela, a także obietnicy zaproszenia na dzi- siejszą wspaniałą kolację i wyłącznego wywiadu na temat życia Rafaela. %7łycia i szczegółów dotyczących blondynki, oszustki, dwulicowej osoby, która nosiła jego pierścionek. Rafael zmarszczył czoło. Czy gryzło ją sumienie? Czy w ogóle je ma? Boże, Rachel zle na niego działała. I to od sa- mego początku, takie kobiety jak ona stanowiły truciznę dla 127 S R takich mężczyzn jak on. Może najwyższy czas znalezć sobie lekarstwo. Przybyła właścicielka gazety. Wysoka, piękna blondynka, ubrana w ciemnofioletową suknię idealnie opina- jącą jej ponętne kształty. Francesca de Baggio była kobietą, która spełniała większość męskich pragnień. Rafael i ona przywitali się niczym starzy kochankowie. Niestety, nic w nim nie drgnęło na widok i zapach Franceski. - Ciao, narzeczeni nie wyglądają na szczęśliwych. - Wiesz lepiej ode mnie, że zdjęcie może przekłamywać rzeczywistość. Migdałowe oczy rozszerzyły się w rozbawieniu. - Nazywa się Alonso Leopardi. Sprzedaje samochody, które kocha równie mocno jak kobiety. Wynajmuje także mieszkanie nad kawiarnią, w której się spotkali. Wygodnie, co? Rafael dał się złapać jak ryba na wędkę i wiedział o tym. Na szczęście nie dał po sobie niczego poznać. Rozejrzał się w poszukiwaniu Rachel, ale nigdzie nie mógł jej znalezć. Oblał go zimny pot. Rozsądek podpowiadał mu, że Rachel nie zostawiłaby go ot tak. I nagle ją zobaczył, po drugiej stronie restauracji, właśnie wychodziła z toalety z opuszczoną głową, jej szczupła dłoń zakrywała usta. Przy- pomniał sobie, że cały wieczór była blada. Nagle z wściekło- 128 S R ści przeszedł do troski o nią. Spojrzał na Francescę, która uniosła wysoko brwi. Przyjął oficjalną pozę i zmusił się do uśmiechu, a potem wrócił do niej. Rachel walczyła w ubikacji z mdłościami; poczuła się niedobrze w chwili, gdy Rafael zbliżył się do tej eleganckiej blondynki. - Byli kochankowie - szepnęła Daniela. - Czyż nie wyglą- dają uroczo? Kiedyś ją uwielbiał, ale zostawiła go dla męża, z którym już się rozwiodła. Spędził z nią popołudnie, wiem, bo Gino odwołał ich wspólne spotkanie. A teraz ona jest tu- taj. Ciekawe, prawda? Rachel nie wiedziała już, o co chodzi. Czuła ból w skro- niach. Cały miesiąc żyła z nim i sypiała, podróżowała po Eu- ropie, udając przyszłą pannę młodą. Ale co naprawdę o nim wiedziała, oprócz tego, że jest fantastycznym kochankiem i najbardziej na świecie zależy mu na dobrej opinii w tabloidach? Kiedy wróciła do stołu, jedyne miejsce, jakie zostało wol- ne, znajdowało się pomiędzy Danielą a jakimś znajomym Ra- faela, którego imienia nawet nie pamiętała. Rafael siedział po drugiej stronie stołu, a jego uwaga w całości skupiona była na nowej towarzyszce. Z taką gorliwością jej nadskakiwał, że Rachel ledwie mogła się zmusić, aby cokolwiek przekąsić. 129 S R - Jak się miewa Elise? - spytała dość niewinnie Daniela. - Dobrze, nadal są w Chicago z mężem i synkiem. - A twój przyrodni brat? Ten z aparatem? Nadal bawi się w sztuczki z bogatymi i sławnymi? W jaki sposób Daniela dowiedziała się, że Mark to jej brat? - Mark ma się dobrze - odparła i zmieniła temat. - Jak wasze plany ślubne? - Cudownie. Przyjechałam do Mediolanu na przymiarki sukni. Czy ta suknia którą masz na sobie, pochodzi od pro- jektanta... - i tu wymieniła sławne nazwisko. - Ciekawe, ile musiała kosztować Rafaela. - Sama kupuję sobie ubrania. - Nie kupuj sobie zatem niczego drogiego na mój ślub, bo z tego, co widzę, to raczej nie będziesz na nim gościem. - Daniela popatrzyła na drugą stronę stołu. - Znając Rafaela, uważam, że czeka już, kiedy wyjedziesz, a twoje miejsce zajmie Francesca. Rachel wystarczyło jedno spojrzenie, aby przekonać się, dlaczego Daniela była tak pewna swych słów. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|