, Natalie Fields Czterdzieści Ĺźab, jeden krĂłlewicz 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wykombinowałam zaproszenie dla niej na imprezę u Tanyi...
- Tak - przyznał cicho. - I jest ci tak samo wdzięczna jak ja. Jeśli masz mi za złe, że jej
wszystko wyjawiłem, to przepraszam. Ale to jest moja dziewczyna. Nie mamy przed sobą
tajemnic.
- Rozumiem, tylko ty też postaraj się coś zrozumieć. Ja również chciałabym mieć
kogoś, przed kim nie miałabym tajemnic.
- Rozumiem - powiedział prawie szeptem. - I nie mogę pojąć, jak to jest możliwe, że
taka dziewczyna jak ty wciąż nie ma chłopaka. Jesteś ładna, równa, niegłupia. Taka April
Berger ma chłopaka.
- Przecież April to laska.
- Ale idiotka. Trudno było zaprzeczyć.
- Joan Aplegathe - wymieniał dalej Craig.
- Joan jest genialna. Ma najwyższe IQ w naszej szkole.
- No tak, ale jak ona wygląda?
Teraz również nie sposób było zaprzeczyć.
- A ty... - ciągnął Craig. - Nie ma powodu, żebyś nie znalazła chłopaka, w którym się
zakochasz i będziesz z nim szczęśliwa.
- Jest - rzuciła.
- Jaki?
- Te dwadzieścia pięć żab, które mi jeszcze zostało. Dwudziestej szóstej już nie liczę.
Bo to będzie ON.
- Geena, daj sobie z tym spokój - odezwał się Craig niemal błagalnym tonem.
- Wiem, że w szkole już się o mnie mówi.
- Skąd?!
Naprawdę był zdenerwowany. Tym razem nie zajechał nikomu drogi, ale kiedy jadący
przed nim samochód zatrzymał się na czerwonych światłach, Craig zahamował w ostatniej
chwili. Musiał przy tym wdepnąć pedał hamulca tak gwałtownie, że rozległ się pisk.
- Ktoś cię obraził? - zapytał.
Uśmiechnęła się. Kochany Craig. Rozprawiłby się z każdym, kto sprawił jej
przykrość. W ostatniej chwili powstrzymała się przed opowiedzeniem mu o tym, co usłyszała
od Saschy Nurova. Sascha był drobnym chłopakiem, który z Craigiem nie miałby żadnych
szans.
- Nie, nikt mnie nie obraził. Nie mam wprawdzie IQ Joan Aplegathe, ale też nie jestem
taką idiotką jak April Berger, więc wiem, że chłopcy o mnie mówią. Kilku z tych -
postanowiła dla ich bezpieczeństwa nie wymieniać imion - z którymi się umówiłam, próbo-
wało mnie skłonić do następnego spotkania. Nie byłam chętna, więc domyślam się, że mają
mi to za złe.
- Geena, naprawdę musisz przestać. Powiedział to już kilka razy, ale teraz dodał coś,
co ją zastanowiło:
- I nie chodzi tylko o twoją reputację. Wiadomo,  reputacja to takie słowo, które
każda myśląca dziewczyna chce wymazać ze swojego słownika. Pokażcie taką, której się to
udało! Nawet te, które stają na głowie, żeby ją zanegować, właśnie tym stawaniem na głowie
potwierdzają swoje przywiązanie do  reputacji .
Geena nigdy jej nie negowała, nie stawała na głowie. To, co robiła przez ostatnie kilka
tygodni, wynikało z konieczności, a nie z potrzeby łamania norm. Ale zdawała sobie sprawę,
że jej reputacja jest  lekko nadszarpnięta, i Craig nie musiał jej o tym przypominać.
Tymczasem było coś jeszcze, o czym nie miała pojęcia. Coś na tyle poważnego, że
długo marszczył czoło, zanim to powiedział.
- Nie przyszło ci do głowy, że krzywdzisz tych chłopaków, z którymi się spotykasz,
całujesz, a potem nie chcesz ich znać?
- Krzywdzę? W jaki sposób?
- Jak ty byś się czuła, gdyby chłopak umówił się z tobą, pocałował cię, a potem
zachowywałby się tak, jakby nic się nie stało? A w dodatku dowiedziałabyś się, że tego
samego dnia był umówiony jeszcze z dwiema innymi dziewczynami.
- No, niespecjalnie - przyznała.
- Widzisz? Wydaje ci się, że my, faceci, aż tak bardzo się od was różnimy? Wyobraz
sobie, że nas też można zranić.
Przypomniała sobie Jacka Crowe'a. Dzisiaj na przerwie podszedł do niej i,
zaczerwieniony, powiedział, że wczorajsze spotkanie było fantastyczne. Rozmawiała z nim
uprzejmie, ale wyraznie dała do zrozumienia, że nie powinien liczyć na następne. Wtedy zo-
baczyła w jego oczach to, o czym teraz mówił Craig - Jack był zraniony.
- Nie pomyślałam o tym - rzuciła ze skruchą w głosie. - Obawiałam się, że wcześniej
czy pózniej chłopcy będą między sobą wymieniać uwagi na mój temat, ale to, że robię im
krzywdę, nawet nie przyszło mi do głowy.
- Teraz już wiesz, więc mam nadzieję, że z tym skończysz.
Geena skinęła głową.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - powiedziała, ale ledwie zdążył odetchnąć z ulgą, dodała: - Obiecuję, że
nie umówię się już więcej z żadnym chłopakiem z naszej szkoły.
- Ale z innymi będziesz? - Zatrzymał się pod domem Geeny, zgasił silnik, popatrzył
na nią i spytał: - Naprawdę aż tak wierzysz w te wróżby? Uważasz, że bez całowania tych
twoich żab nie spotkasz fajnego faceta?
- Nie wiem, ale gdybym nie spotkała, miałabym do siebie pretensję, że nie
spróbowałam.
Popatrzyła na zegar na tablicy rozdzielczej. Craig miał odebrać Katie dopiero za
godzinę i piętnaście minut. Nie musiała się śpieszyć z wysiadaniem, chciała jednak zostać
sama.
- Jedz już - powiedziała. - Nie umówię się z żadnym chłopakiem ze szkoły, ale
prawdopodobnie wiele mi to nie pomoże. I tak będą o mnie mówić.
- Przy mnie nikt nie powie o tobie złego słowa. Możesz być pewna, że na to nie
pozwolę.
- Dzięki - rzuciła, kładąc dłoń na klamce.
- Zaczekaj! - powstrzymał ją. - Jeśli nie będziesz się spotykać z chłopakami ze szkoły,
to z kim?
%7łebym to ja wiedziała, pomyślała, wzruszając ramionami.
- Mam nadzieję, że nie będziesz się umawiać z jakimiś typami poznanymi przez
Internet?
- Nie powiem, żeby mi to nie przyszło do głowy, ale możesz być spokojny. Nie będę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl