,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do samego koÅ„ca. MogÄ™ siÄ™ tylko domyÅ›lać, że schowanie tych obrazów w skrytce w Å›cianie byÅ‚o równoznaczne z symbolicznym wykreÅ›leniem pobytu malarza ze wspomnieÅ„ wszystkich mieszkaÅ„ców paÅ‚acu w Czernej. - Jest pan obdarzony niezÅ‚Ä… intuicjÄ… - pochwaliÅ‚a mnie pani Joanna. - Wie pan, jak wyglÄ…daÅ‚a Anna, kuzynka wÅ‚aÅ›cicieli? Sebastian MIERNICKI PAN SAMOCHODZIK I KRÓLEWSKA BALETNICA OpracowaÅ‚: rodHar_ 25 / 81 - MogÄ™ sobie to tylko wyobrazić, bo we wszystkich kopiach PrószyÅ„ski staraÅ‚ siÄ™ odwzorować jak najwiÄ™cej oryginaÅ‚u. MyÅ›lÄ™, że pewne podobieÅ„stwo do Anny można dostrzec w kopiach obrazów Rzymianka , Chrystus w domu Marty i Marii , Taniec pomiÄ™dzy sztyletami . - No cóż, już pózno - pani Joanna klasnęła w dÅ‚onie. Ostry dzwiÄ™k rozniósÅ‚ siÄ™ po komnacie budzÄ…c wiÄ™kszość obecnych z rodzaju odrÄ™twienia. PrzysÅ‚uchiwali siÄ™ historii PrószyÅ„skiego i moim wyjaÅ›nieniom wyraznie zdumieni. - Czy notes trzyma pani w bezpiecznym miejscu? - zapytaÅ‚em paniÄ… JoannÄ™. - Naturalnie, a uważa pan, że może powtórzyć siÄ™ historia z wÅ‚amaniem? - Teraz zÅ‚odziej bÄ™dzie miaÅ‚ jeszcze wiÄ™kszÄ… motywacjÄ™ - stwierdziÅ‚em. WstaÅ‚em i powÄ™drowaÅ‚em do swojego pokoju. Tam obrazy, komputer i notatki zdeponowaÅ‚em w kufrze, zabraÅ‚em przybory toaletowe i zszedÅ‚em do Å‚azienki. MusiaÅ‚em poczekać, aż Jary skoÅ„czy kÄ…piel i wtedy doÅ‚Ä…czyÅ‚ do mnie pan BogumiÅ‚. W eleganckim szlafroku, jedwabnej pidżamie, kapciach ze Å›miesznymi pomponami wyglÄ…daÅ‚ trochÄ™ staroÅ›wiecko. - Czy doprawdy w ministerstwie zajmuje siÄ™ pan tylko pisaniem referatów? - zapytaÅ‚ mnie. - Raczej rzadko - odpowiedziaÅ‚em z uÅ›miechem. - Dlaczego pan pyta? - PoznaÅ‚em kiedyÅ› pewnego pracownika waszego resortu, pomagaÅ‚ mojemu znajomemu przy zakupie kolekcji numizmatów. Gdyby nie ten czÅ‚owiek, mój przyjaciel straciÅ‚by maÅ‚Ä… fortunÄ™ zakupujÄ…c doskonale przygotowane podróbki. Pan trochÄ™ przypomina mi tego eksperta. - Tak? CieszÄ™ siÄ™, że ma pan o mnie tak dobrÄ… opiniÄ™. - NaprawdÄ™ przyjechaÅ‚ pan tu tylko na inwentaryzacjÄ™? - Tak. Pani Joanna nie wspominaÅ‚a nic o notesie i zapisanej w nim historii. - Nie podejrzewa pan, kto mógÅ‚ wczoraj... - gÅ‚os eleganta zszedÅ‚ do poziomu szeptu. ZrobiÅ‚em minÄ™, jakby mówienie o tej sprawie przypominaÅ‚o wizytÄ™ u dentysty. - Wie pan, nie można stawiać zarzutów nie majÄ…c dowodów - powiedziaÅ‚em. - Tym bardziej, że w tym wypadku szkodliwość czynu jest raczej niewielka. - No tak - pan BogumiÅ‚ z poważnÄ… minÄ… pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ…. - Pan kogoÅ› podejrzewa? W tym momencie Jary otworzyÅ‚ drzwi Å‚azienki i wyszedÅ‚. ByÅ‚em pewien, że podsÅ‚uchiwaÅ‚ naszÄ… rozmowÄ™. PopatrzyÅ‚ na nas i odszedÅ‚ do swojego pokoju. - Konspiracja - rzuciÅ‚ i pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Szybko umyÅ‚em siÄ™, bo kolejka pod drzwiami nieco siÄ™ wydÅ‚użyÅ‚a. PoszedÅ‚em do siebie. Marcin już chrapaÅ‚. UÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ w łóżku, wsunÄ…Å‚em siÄ™ do Å›piwora, zapaliÅ‚em lampkÄ™ i z uÅ‚ożonym na kolanach laptopem wpatrywaÅ‚em siÄ™ w obrazy wyÅ›wietlone na ekranie. Po chwili rozlegÅ‚o siÄ™ ciche pukanie do drzwi i zaraz do Å›rodka wÅ›liznęła siÄ™ Luscinia. Bezceremonialnie usiadÅ‚a obok mnie na Å‚ożu i spojrzaÅ‚a, co robiÄ™. ByÅ‚a ubrana w niemal przezroczystÄ… koszulÄ™ nocnÄ… i lekki sweterek. - CiÄ…gle pan pracuje? - wyszeptaÅ‚a. - Tak. - ZaimponowaÅ‚ mi pan dziÅ›. - Czym? - Tymi mÄ…drymi wywodami wieczorem. - To byÅ‚y tylko przypuszczenia... - Nieważne, ale niewielu mężczyzn dziÅ› potrafi tak myÅ›leć. - Chyba wielu - rozeÅ›miaÅ‚em siÄ™. - Gdybym byÅ‚ taki mÄ…dry jak pani uważa, to jezdziÅ‚bym bentleyem. - PieniÄ…dze to nie wszystko - Å›piewaczka żartobliwie palcem trÄ…ciÅ‚a mój nos. - Może bÄ™dziemy sobie mówili po imieniu? OkazaÅ‚o siÄ™, że w rÄ™kawie swetra skrywaÅ‚a piersiówkÄ™ z whisky. - Pani może pić? - zdziwiÅ‚em siÄ™. - Pani gÅ‚os... Ona tylko napiÅ‚a siÄ™, objęła mnie za szyjÄ™ i mocno pocaÅ‚owaÅ‚a w usta. - Iwona - szepnęła i podaÅ‚a piersiówkÄ™. PrzeÅ‚knÄ…Å‚em maÅ‚y Å‚yczek palÄ…cego w gardÅ‚o pÅ‚ynu. - PaweÅ‚ - odparÅ‚em caÅ‚ujÄ…c jÄ… w rÄ™kÄ™. - Czemu mówisz Iwona ? - Nazywam siÄ™ Iwona MaÅ›liÅ„ska - rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ Å›piewaczka. - Kto by przychodziÅ‚ posÅ‚uchać jakiejÅ› tam MaÅ›liÅ„skiej ? BoguÅ› wymyÅ›liÅ‚ mi pseudonim: Luscinia Dulcedo. - Ten elegant to twój menedżer? - Co ty! Wielbiciel, i to taki, który pomaga, a nic w zamian nie chce. Wiele Å›piewaczek daÅ‚oby siÄ™ pokrajać za jego wzglÄ™dy, ale jego jedynÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ… sÄ… chyba tylko opery. - To czemu pracuje przy tym filmie? - Dla mnie. Gdyby nie on, to Gienek zrobiÅ‚by jakÄ…Å› telewizyjnÄ… szmirÄ™, którÄ… po pierwszej emisji odÅ‚ożono by na półkÄ™. NaszÄ… rozmowÄ™ przerwaÅ‚o pukanie do drzwi. Luscinia nie zastanawiajÄ…c siÄ™ wiele przeskoczyÅ‚a przeze mnie, uÅ‚ożyÅ‚a siÄ™ za mnÄ… na łóżku, pod Å›cianÄ… i przykryÅ‚a siÄ™ kocem. RzuciÅ‚em na niÄ… jeszcze ubrania z krzesÅ‚a. - ProszÄ™ wejść! - zawoÅ‚aÅ‚em. Do pokoju wszedÅ‚ reżyser. Jego wzrok padÅ‚ na stertÄ™ rzeczy za moimi plecami, ale nie powiedziaÅ‚ ani sÅ‚owa. - Można? - zapytaÅ‚ wskazujÄ…c na krzesÅ‚o. - Tak. Sebastian MIERNICKI PAN SAMOCHODZIK I KRÓLEWSKA BALETNICA OpracowaÅ‚: rodHar_ 26 / 81 UsiadÅ‚ i podrapaÅ‚ siÄ™ po brodzie. - Mam dla pana propozycjÄ™ - zaczÄ…Å‚ i zrobiÅ‚ teatralnÄ… pauzÄ™. - Chce pan trochÄ™ dorobić? - Nie. - Nie?! Musi pan być hippisem albo bogaczem, że nie zależy panu na pieniÄ…dzach. [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |
Podobne
|