,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
guziki koszuli, ukrywając starannie wra\enie, jakie ta dziewczyna na nim wywarła. - Teraz pora na kawę - rzekł, a ona stała jak w ziemię wryta, niezdolna ruszyć się z miejsca. , W końcu zmusiła się do działania. Postawiła na stole kubki, śmietankę i cukier. Potem, opanowując dr\enie dłoni, robiła mu kanapki z szynką. Jego pocałunki poruszyły ją do głębi, była jak otumaniona, podczas gdy on zachowywał się tak, jak gdyby nic się nie stało. Pomyślała o reakcji jego ciała, ale znała się na anatomii i wiedziała, \e w określonych okolicznościach tak reaguje ka\dy mę\czyzna. I niczego szczególnego dopatrywać się w tym nie nale\y. Ta świadomość nie przyniosła jej jednak ulgi. Czuła na sobie jego wzrok i wiedziała, \e ocenia ją krytycznie. Nie miała pojęcia, dlaczego ją całował, i nie wierzyła w szczerość jego intencji. Nie lubił jej. Tak, ona musi mieć się na baczności. Kobieta, która go pokocha, skazana jest na cierpienie. Była tego pewna. Kanapki były ju\ gotowe i Meredith, w miarę opanowana, postawiła z lekkim uśmiechem talerz na stole. - Muszę posprzątać salon - zaczęła. Chwycił ją za rękę. - Siadaj - rzekł spokojnie i stanowczo. Usiadła. Pił kawę drobnymi łykami i przez dłu\szy czas wpatrywał się w nią w milczeniu. - Rozmawiałem z Simonem - rzekł wreszcie. - Twojego ojca wypuszczono z więzienia i umieszczono w Centrum Leczenia Alkoholizmu. Jest tam dopiero parę dni, ale rokowania są dobre. Tym bardziej, \e miał długą przerwę w piciu. Ucieszyło ją to, ale czekała z niepokojem na dalsze wiadomości. - Lekarze - kontynuował - nie zdradzili Simonowi, jak się domyślasz, \adnych bli\szych szczegółów. Powiedziano mu jednak, \e alkoholizm twego ojca ma związek z tragedią, jaką prze\yła twoja rodzina. Gdy wytrzezwiał, bardzo był wzburzony tym, \e cię pobił. Nic nie pamiętał - dodał Rey z posępną miną. Opuściła wzrok na stojący przed nią kubek. Sięgnęła po niego i wypiła łyk kawy. - To typowe dla ciągu alkoholowego - rzekła cicho. - W trakcie kuracji odwykowej nie wolno ci się z nim kontaktować, ale prosił, \eby ci powiedzieć, \e bardzo boleje nad tym, co zrobił. Przygryzła wargi. Wiedziała o tym. Wiedziała, \e jej ojciec nie jest zły. Zanim zaczął pić, był najłagodniejszym człowiekiem na świecie. Lecz, jak wszyscy ludzie, miał swoje wady i gdy spotkała go tragedia, nie potrafił stawić jej czoła. - To dobry człowiek - powiedziała. - Choć wiem, \e osobie postronnej trudno w to uwierzyć. - Miałem do czynienia z pijakami - rzekł. - No i moi bracia upijali się nierzadko. - Uśmiechnął się. - Prawdę mówiąc, Leo osiągnął swoisty rekord w przysparzaniu szkód właścicielowi baru za miastem. - Nigdy bym go o to nie posądziła - stwierdziła Meredith ogromnie zdziwiona. - My wszyscy zaliczamy się do mę\czyzn, którzy zdolni są do takich wyskoków. - A ty upijasz się i demolujesz bary? - Ja nie piję z zasady. Czasami wypiję kieliszek wina, ale nic mocniejszego. Nie lubię alkoholu. - Ja te\ nie - rzekła z uśmiechem. Nie spuszczając z niej wzroku, odchylił się na oparcie krzesła. - Rozpuść włosy - powiedział ni stąd, ni zowąd. - Słu...cham? - Rozpuść włosy - powtórzył dziwnie zmienionym tonem. - Chcę zobaczyć, jak wyglądasz z rozpuszczonymi włosami. Ju\ zdołała zapanować nad nerwami i znów serce zaczęło jej walić jak oszalałe. - Ja przecie\ u ciebie pracuję - powiedziała z dr\eniem w głosie. Wstał i powoli, jakby od niechcenia, podszedł do niej. Zaczęła wyjmować spinki z włosów, które bujną falą opadły jej na ramiona i przysłoniły jedno oko. - Z rozpuszczonymi włosami nie potrafię niczym się zajmować - rzekła. - Uwielbiam długie włosy. - Zanurzył w nie dłoń i spojrzał z bliska w jej oczy. - Całowałem dziewczyny du\o młodsze od ciebie, które były nawet bardziej ni\ ja doświadczone w tej kwestii. Dlaczego ty jesteś taką nowicjuszka? Z trudem przełknęła ślinę. Brakło jej tchu. Dotknęła lekko jego piersi. - Słucham? - zapytała, jakby jego pytanie nie dotarło do jej świadomości. Z zachwytem bawił się jej włosami. - Jesteś niebrzydka, Meredith. Na pewno umawiałaś się z chłopakami. - Owszem - odparła. - Tylko \e ja jestem staroświecka. Uniósłszy w górę brwi, uśmiechnął się cynicznie. - Mo\esz mi to wytłumaczyć? [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|