, Palmer Diana 24 Piękny, dobry i bogaty 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

guziki koszuli, ukrywając starannie wra\enie, jakie ta dziewczyna na nim wywarła.
- Teraz pora na kawę - rzekł, a ona stała jak w ziemię wryta, niezdolna ruszyć się z
miejsca.
, W końcu zmusiła się do działania. Postawiła na stole kubki, śmietankę i cukier.
Potem, opanowując dr\enie dłoni, robiła mu kanapki z szynką.
Jego pocałunki poruszyły ją do głębi, była jak otumaniona, podczas gdy on
zachowywał się tak, jak gdyby nic się nie stało. Pomyślała o reakcji jego ciała, ale znała się
na anatomii i wiedziała, \e w określonych okolicznościach tak reaguje ka\dy mę\czyzna. I
niczego szczególnego dopatrywać się w tym nie nale\y.
Ta świadomość nie przyniosła jej jednak ulgi. Czuła na sobie jego wzrok i wiedziała,
\e ocenia ją krytycznie. Nie miała pojęcia, dlaczego ją całował, i nie wierzyła w szczerość
jego intencji. Nie lubił jej. Tak, ona musi mieć się na baczności. Kobieta, która go pokocha,
skazana jest na cierpienie. Była tego pewna.
Kanapki były ju\ gotowe i Meredith, w miarę opanowana, postawiła z lekkim
uśmiechem talerz na stole.
- Muszę posprzątać salon - zaczęła. Chwycił ją za rękę.
- Siadaj - rzekł spokojnie i stanowczo.
Usiadła. Pił kawę drobnymi łykami i przez dłu\szy czas wpatrywał się w nią w
milczeniu.
- Rozmawiałem z Simonem - rzekł wreszcie. - Twojego ojca wypuszczono z więzienia
i umieszczono w Centrum Leczenia Alkoholizmu. Jest tam dopiero parę dni, ale rokowania są
dobre. Tym bardziej, \e miał długą przerwę w piciu.
Ucieszyło ją to, ale czekała z niepokojem na dalsze wiadomości.
- Lekarze - kontynuował - nie zdradzili Simonowi, jak się domyślasz, \adnych
bli\szych szczegółów. Powiedziano mu jednak, \e alkoholizm twego ojca ma związek z
tragedią, jaką prze\yła twoja rodzina. Gdy wytrzezwiał, bardzo był wzburzony tym, \e cię
pobił. Nic nie pamiętał - dodał Rey z posępną miną.
Opuściła wzrok na stojący przed nią kubek. Sięgnęła po niego i wypiła łyk kawy.
- To typowe dla ciągu alkoholowego - rzekła cicho.
- W trakcie kuracji odwykowej nie wolno ci się z nim kontaktować, ale prosił, \eby ci
powiedzieć, \e bardzo boleje nad tym, co zrobił.
Przygryzła wargi. Wiedziała o tym. Wiedziała, \e jej ojciec nie jest zły. Zanim zaczął
pić, był najłagodniejszym człowiekiem na świecie. Lecz, jak wszyscy ludzie, miał swoje
wady i gdy spotkała go tragedia, nie potrafił stawić jej czoła.
- To dobry człowiek - powiedziała. - Choć wiem, \e osobie postronnej trudno w to
uwierzyć.
- Miałem do czynienia z pijakami - rzekł. - No i moi bracia upijali się nierzadko. -
Uśmiechnął się. - Prawdę mówiąc, Leo osiągnął swoisty rekord w przysparzaniu szkód
właścicielowi baru za miastem.
- Nigdy bym go o to nie posądziła - stwierdziła Meredith ogromnie zdziwiona.
- My wszyscy zaliczamy się do mę\czyzn, którzy zdolni są do takich wyskoków.
- A ty upijasz się i demolujesz bary?
- Ja nie piję z zasady. Czasami wypiję kieliszek wina, ale nic mocniejszego. Nie lubię
alkoholu.
- Ja te\ nie - rzekła z uśmiechem.
Nie spuszczając z niej wzroku, odchylił się na oparcie krzesła.
- Rozpuść włosy - powiedział ni stąd, ni zowąd.
- Słu...cham?
- Rozpuść włosy - powtórzył dziwnie zmienionym tonem. - Chcę zobaczyć, jak
wyglądasz z rozpuszczonymi włosami.
Ju\ zdołała zapanować nad nerwami i znów serce zaczęło jej walić jak oszalałe.
- Ja przecie\ u ciebie pracuję - powiedziała z dr\eniem w głosie.
Wstał i powoli, jakby od niechcenia, podszedł do niej. Zaczęła wyjmować spinki z
włosów, które bujną falą opadły jej na ramiona i przysłoniły jedno oko.
- Z rozpuszczonymi włosami nie potrafię niczym się zajmować - rzekła.
- Uwielbiam długie włosy. - Zanurzył w nie dłoń i spojrzał z bliska w jej oczy. -
Całowałem dziewczyny du\o młodsze od ciebie, które były nawet bardziej ni\ ja
doświadczone w tej kwestii. Dlaczego ty jesteś taką nowicjuszka?
Z trudem przełknęła ślinę. Brakło jej tchu. Dotknęła lekko jego piersi.
- Słucham? - zapytała, jakby jego pytanie nie dotarło do jej świadomości.
Z zachwytem bawił się jej włosami.
- Jesteś niebrzydka, Meredith. Na pewno umawiałaś się z chłopakami.
- Owszem - odparła. - Tylko \e ja jestem staroświecka.
Uniósłszy w górę brwi, uśmiechnął się cynicznie.
- Mo\esz mi to wytłumaczyć? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl