, Caine Rachel Wampiry z Morganville 10 Bite Club [nieof] 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go z pozycji i z jednym, oszczędnie umiejscowionym, prawie delikatnym dotknięciem, posłał go
koziołkującego na maty. Shane przetoczył się i wstał z wysuniętymi swoimi rękami, gotowy do
obrony, ale wampir po prostu tam stał, obserwując go.
- Niezły atak, - powiedział.  Ale mogę odsunąć się z drogi kopnięcia. Zrobiłbyś to dużo lepiej
przysuwając się blisko, zmniejszając mój czas reakcji. To jedyna realna szansa, którą masz, sam
widzisz. Musisz pamiętać, jak bardzo szybciej możemy się poruszać i jak o wiele bardziej
spostrzegawczy jesteśmy na rzeczy takie jak przesunięcia ciężaru i ruchy gałek ocznych.
Shane skinął głową, kudłate włosy zafalowały dookoła jego twardej, zdeterminowanej twarzy
i wziął dwa szybkie, jasne kroki aby zmniejszyć dystans. Uderzył kiedy to zrobił i nawet mimo że
nie uderzył pięścią, przybliżył się. Otwarta dłoń wampira zatrzymała ją mniej niż cal (cal = 2,54
cm  przypuszczenie tłumacza) od jego twarzy.
Nie cofnął się.
- Jesteś szybki, - powiedział.  Bardzo szybki i jeśli nie stracę mojego domniemania, bardzo
dobrze przystosowany do walki ze wszystkimi rodzajami przeciwników. Tak poza tym, jesteś
młody by być tak wściekłym. To może być zarówno zaleta jak i wada, zależy z kim będziesz
walczyć. I dlaczego.
Shane cofnął się do czekającej pozycji i nie odpowiedział. Wampir dał mu jeszcze jeden raz
mały sygnał, a Shane przeszedł do uderzenia, ale to było roztargnięcie i tym razem, jego kopnięcie
właściwie uderzyło wampira w bok jego kolana, narzucając zmianę w równowadze.
Wampir nie wydając się nawet o tym myśleć obrócił się i kopnął Shane a tuż za matę.
Potoczył się po drewnianej podłodze i w klęczących uczniów jak kula w kręgle. Rozproszyli się.
Claire z trudem złapała oddech i złapała uchwyty od ścianki wspinaczkowej bardziej ciasno,
opierając się pokusie aby zeskoczyć i podbiec do niego. Już wstawał na nogi wolniej niż
poprzednim razem, przychylił się i poszedł z powrotem na maty. Oparł swoją prawą pięść o lewą
dłoń, złączył razem stopy i skłonił się.
Wampir skłonił się w odpowiedzi.  Znowu, - powiedział.  Gratuluję ci bycia pierwszym,
który rzeczywiście mnie dotknął. Teraz zobacz czy możesz mnie zranić.  Obnażył swoje zęby w
okrutnym, małym uśmiechu.  Dalej, chłopcze. Spróbuj.
Shane ustawił się znowu w pozycji atakującej, a potem naprawdę znienacka nie było to
wszystko wcale grzeczną formą sztuki walki. Stał się całkowicie wojownikiem ulicznym (oryginał
brzmiał street fighter  osoba, która nauczyła się walczyć na ulicy zamiast być oficjalnie
trenowanym w np. boksie  przypuszczenie tłumacza), a wampir nie był na to przygotowany. W
rzeczywistości mimo bycia przez wampira szybszym i bardziej zabójczym, Shane wyprowadził go
z równowagi dwoma szybkimi, dobrze umiejscowionymi uderzeniami pięścią, pociągnął spod niego
jego nogi i posłał go na jego plecy na matę.
I nie zatrzymał się na tym. Claire z trudem wzięła powietrze i przestała się wspinać,
zamrożona kiedy opadł na wampira, zatrzaskując oba kolana na klatce piersiowej mężczyzny i
udawał wbijanie kołka w jego serce. W twarzy Shane a było coś okrutnego, coś, czego widzenie
wcześniej pamiętała, ale tylko kiedy walczył o ich życia. Prawdziwą, głęboką, płonącą nienawiść.
Shane się nie poruszył. Wpatrywał się w dół w leżącego wampira, a wampir krzyżował z nim
oczy. Potem, powoli wstał trzymając niewidoczny kołek powracając na swoją stronę.
Wampir wstał na nogi w jednym szybkim, płynnym ruchu utrzymując zdrowy dystans
pomiędzy nimi. Wpatrywał się w Shane a trochę zbyt długo, potem formalnie się skłonił. Shane
odpowiedział mu.
- Masz dar, - powiedział wampir. Właściwie nie brzmiało to jak komplement.  Myślę, że
jesteś zbyt zaawansowany na te zajęcia na poziomie podstawowym. Zobaczę cię pózniej. Myślę, że
możesz pasować na jakiś zaawansowany staż.
Shane znowu się skłonił, wycofał się i zajął miejsce na skraju podłogi, klękając.
Chuda blondynka wstała aby zająć jego miejsce, wyglądając na przerażoną. Claire nie
obwiniała jej. Shane wniósł do pomieszczenia poczucie prawdziwej przemocy i to przykuło uwagę
wszystkich; dzwięk brzęczących ciężarków i rozmów ludzi przycichł i zwolnił, jeśli nie zatrzymał
się.
Claire zdała sobie sprawę, że nadal stała na ściance wspinaczkowej i zaczęła znowu
przetłaczać swoje nogi, w ogóle nie mając na myśli ćwiczeń, mimo tego nawet mięśnie jej łydek już
płonęły.
Nie mogła teraz przestać patrzeć się na Shane a. Mogła zobaczyć tylko cienki kawałek jego
twarzy pomiędzy innymi, ale z tego wiedziała, że nie poświęcał uwagi blondynce, której skopie się
tyłek, delikatnie na środku podłogi. Wpatrywał się naprzód, nieruchomą i spokojną twarzą, a jeśli
zwycięstwo przyniosło mu choć odrobinę pokoju i triumfu, nie mogła tego dostrzec.
SHANE
Nie zawsze byłem taki. Wiem, że ludzie myślą, że lubię się bić i tak, może mają rację, że tak,
ale nie lubiłem, kiedy byłem mały. Chciałem po prostu się wpasować i dać sobie radę. Zwyczajne
gówno w mieście, gdzie nie wpasowywanie się przynosiło ci dużo kłopotów.
Przypuszczam, że pierwszy raz, kiedy kogoś uderzyłem, był w szkole podstawowej, co jest
dosyć normalne dla facetów, ale to nie było dlatego że byłem osobiście zaatakowany. Nie, pierwszy
uderzyłem pięścią.
Uderzyłem faceta o imieniu Terrence James, bo kręcił się wokoło mojego najlepszego
przyjaciela, który był mniejszy i nie mógł wstać aby uratować swoje życie. Byłem wzrostu
Terrence a i było coś w widzeniu dużego faceta dobierającego się do małego, co sprawiało, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl