,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chwilę wydawało jej się, że jego szare oczy stają się coraz większe i przy- ciągają ją do siebie coraz bliżej. Doznała dziwnego wrażenia, że książę przenika jej tajemnicę i cicho krzyknęła. - Nie! Nie ma pan prawa mnie sprawdzać! - Zastanawia mnie, dlaczego miałabyś się tego obawiać. - Może dlatego, że jest pózno i mam zamiar pójść spać. Helga nie zastanawiała się, czy opuszczenie księcia w taki sposób nie jest zbyt gwałtowne albo nawet niegrzeczne. Przestraszyła się tego, co mógłby w niej odkryć. A ponieważ trwożyły jątakże własne uczucia do jego osoby, przeszła szybko przez pokój i nie zatrzymywana przez nikogo wymknęła się do holu. A potem frunęła po schodach, biegnąc bez tchu do swojej sy- pialni. Następnego ranka po obudzeniu Helga doszła do wniosku, że zachowała się nad wyraz niemądrze. Jak mogła dopuścić, by książę czy ktokolwiek inny próbował ją terroryzować? I dlaczego zademonstrowała Virginii swoje zdolności wróżbiarskie? Ciocia uprzedzała ją, że jest to coś, z czym nie R L T powinna się ujawniać w Rock i myśląc o tym raz jeszcze, wiedziała, że jej postępowanie było nierozsądne. - Powinnam się zachowywać zwyczajnie, jak każda inna osoba, bo tego właśnie ode mnie żądano - powiedziała sobie zamiast mieszać się w sprawy interesów prowadzonych przez księcia lub wprawiać w dobry hu- mor pannę z Ameryki. Helga westchnęła, a widząc promienie słoneczne przedostające się spoza zasłon, nabrała ochoty spojrzeć na park w świetle poranka i przekonać się, jak malowniczo wyglądają samy i jelenie pod drzewami oraz łabędzie pły- wające po stawie. Z tą myślą wstała z łóżka i dostrzegła skrawek papieru na podłodze w pobliżu drzwi. Podeszła, by go podnieść, uświadamiając sobie jednocześnie, że zapo- mniała poprzedniego wieczoru o przyrzeczeniu danym cioci Millicent i nie zamknęła drzwi na klucz. - Ale tak czy inaczej było to zupełnie zbędne - pocieszyła się. - Oczywi- ście nikt nie upił się przy kolacji. Podniosła karteczkę i zbliżyła się do okna, by przeczytać ją w jasnym świetle dnia. Przebiegła oczami jej treść: Wybieram się na przejażdżkę konno jutro rano o szóstej trzydzieści. Jeśli masz ochotę mi towarzyszyć, przyjdz do stajni o tej porze. R Serce podskoczyło jej w piersi. Spojrzała szybko na zegar stojący na pół- ce nad kominkiem, by przekonać się, czy nie jest za pózno i ku swojej ra- dości odkryła, że nie ma jeszcze szóstej. Odsunęła więc pospiesznie zasło- ny, umyła się w zimnej wodzie i zaczęła ubierać. Książę musiał sobie przypomnieć rozmowę na temat jej starego, wytartego stroju do konnej jazdy, a wydawało się mało prawdopodobne, by pan Vanderfeld, czy jakikolwiek inny gość, był na nogach o szóstej trzydzieści. Skończywszy toaletę, Helga przejrzała się w lustrze i doszła do wniosku, że nie wygląda dość elegancko, by stanowić odpowiednie towarzystwo dla R L T księcia Rocklingtona. Ale następną jej myślą było, że nie ma to żadnego znaczenia, gdyż będzie mogła przejechać się na jednym z jego wspaniałych koni, zresztą nie było powodu, by książę zwracał na nią szczególną uwagę. Przypominając sobie hrabinę Carrington, Helga pomyślała, że była bar- dzo naiwna. Powinna zorientować się od razu, że hrabina jest jedną z tych pięknych dam, które próbują zdobyć łaski księcia. Ciocia Millicent wyja- śniła jej, że panie te przykuwają uwagę księcia na krótki czas, póki mu się nie znudzą i nie zacznie się rozglądać za kimś innym. Wiele z goszczących w zamku dam było równie atrakcyjnych, ale hrabina robiła wrażenie osoby dyrygującej innymi, a zaborczy ton, jakim zwracała się do księcia, nie po- zostawiał wątpliwości co do roli, jaką pragnęłaby grać w jego życiu. - Przypuszczalnie chce go poślubić - uznała Helga. Wiedziała jednak, że książę nie powinien się z nią żenić, bo hrabina nie potrafi go uszczęśliwić. Helga nie była pewna, skąd wypływa to przeświad- czenie. Myślała tylko, że hrabina, choć bardzo piękna, nie ma dobrego cha- rakteru, natomiast księciu potrzebna jest żona miła, łagodna i wyrozumiała - w dalszym ciągu nie miała jednak pojęcia, skąd bierze się jej pewność na ten temat. Książę był człowiekiem samowystarczalnym, dogadzającym sobie i tak władczym, że nie było właściwie żadnego powodu, by potrzebował kobiety w tym sensie, w jakim potrzebował jej ojciec Helgi czy inny zwyczajny mężczyzna. A jednak, nawet jeśli nie był tego świadomy, niezbędna mu by- ła w życiu obecność kobiety, która kochałaby go dla niego samego i której zależałoby na nim bez względu na Rock i wszelkie jego dobra; takie przy- najmniej było zdanie Helgi. - Nie oprawa jest ważna - pomyślała - ale to, co się w niej mieści. Jednakże w tej chwili dla Helgi ważne było jedynie to, że książę zaprosił ją na przejażdżkę konną. Musiał być bardzo zadowolony z przebiegu wie- czoru, skoro okazywał jej teraz taką wyjątkową uprzejmość. Pan Vander- feld uwierzył niewątpliwie w potajemne zaręczyny księcia. Helga pomyśla- ła też z uczuciem ulgi, że sama Virginia, niezależnie od ambicji swojego ojca, nie ma ochoty wychodzić za księcia, ponieważ jest zakochana w [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|