, Cartland Barbara Polowanie na męża 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie dopuścić do księcia.
To właśnie peszyło Andrinę, kiedy układała swoje plany. Jeśli opisy jej ojca o wielkości i poziomie
życia księcia były prawdziwe, natknie się tam na całą armię służących, przez którą musi się do niego
przedrzeć. Lecz po namyśle doszła do wniosku, że powinni poznać, iż ona jest damą i jeśli będzie
nalegać, nie będą śmieli jej przeszkodzić w zobaczeniu się z księciem.
 Có spowodowało, że zdecydowała się pani na tę... przygodę?  spytał jej towarzysz.
Przed ostatnim słowem zrobił lekką pauzę, lecz Andrina nie chciała wdawać się w dyskusję na temat
swoich
zamierzeń. Nie miała ochoty mówić o swoich siostrach, zanim nie przekona księcia, jakie to dla nich
ważne, aby je pokazać w londyńskim towarzystwie, a nie mogła mówić o sobie bez wspominania o
nich. Zamiast odpowiedzieć, spytała z uśmiechem:  Czy nie mógłby mi pan opowiedzieć o
wyścigach? Znam się trochę na koniach i ciekawi mnie, kto zwyciężył.
Rzeczywiście znała imiona najsłynniejszych koni wyścigowych w Anglii.
Jej ojciec, w ostatnim roku życia miał kłopoty ze wzrokiem, więc Andrina lub któraś z pozostałych
córek czytała mu codziennie gazetę. Pułkownik Maldon dostawał nie tylko Morning Post, ale także
gazetę sportową, która dostarczała wszystkich wiadomości o wyścigach i zawodach bokserskich.
Sprawozdania z walk i opisy obrażeń cielesnych zawodników przyprawiały ją nieraz o mdłości, lecz
wyścigi konne bardzo .lubiła, a ojciec, jeśli był w dobrym nastroju, opowiadał jej anegdoty o
właścicielach koni, których znał w czasach młodości.
Dzięki temu udało jej się prowadzić dość inteligentną rozmowę z sir Tancredem, który wydawał się
trochę zdziwiony zasobem jej wiedzy w tej dziedzinie.
 Czy pan też jest właścicielem stajni?  spytała Andrina.
 Tak  padła krótka odpowiedz.
Nie był skłonny wymieniać imiona swoich koni. Andrina pomyślała, że pewnie nie dopisało mu dziś
szczęście na zawodach i dlatego nie chce wspominać swoich niepowodzeń.
Po obiedzie, gdy Andrina odmówiła wypicia porto, sir Tancred zaproponował, aby usiedli bliżej
ognia.
 Dziś na wyścigach było zimno, a w tej starej gospodzie pełno jest przeciągów rzekł.
 Pan chyba nie mieszkał na wsi tak jak ja  uśmiechnęła się Andrina.  Po jakimś czasie człowiek
nie zwraca uwagi na zimno.
Przypomniała sobie, jak chłodny był Manor House zimą. Znieg często blokował drogi, więc żeby się
dostać do wsi, trzeba je było odkopywać.
 Pani nie wygląda na taką krzepką wiejską dziewczynę, która uwielbia długie wędrówki po
wrzosowiskach  powiedział sir Tancred z kąśliwym uśmiechem.  Sądzę, że w Londynie znajdzie
pani sobie kogoś, kto będzie gotowy okryć panią sobolami i zapełni pani pokoje cieplarnianymi
kwiatami.
Wyczuła z jego głosu, że stara się być złośliwy. Z pewnością nie oczekiwała od księcia, że ubierze ją
w sobole, ale nie widziała powodu, aby jacyś panowie, których spotka na balu, nie przysłali jej, a
szczególnie Cheryl czy Sharon, kwiatów.
Coś w zachowaniu sir Tancreda nasunęło jej przypuszczenie, że jest on bardzo zarozumiały. Stwarzał
wrażenie wyniosłego, jakby uważał się za kogoś lepszego lub
o większym znaczeniu od innych.
Może to tylko dlatego, że mnie uważa za nieważną
i bez znaczenia w świecie, myślała. Chciałaby móc go przekonać, że nie była ani w połowie tak
niskiego pochodzenia, jak to sugerowała jej suknia.
 Ludzie oceniają innych po ich wyglądzie, a jeszcze częściej po stanie ich konta  powiedział
kiedyś z goryczą jej ojciec.
Pewnie to prawda, pomyślała Andrina.
Gdyby była elegancką damą, na pewno sir Tancred
prawiłby jej komplementy, a nie patrzył na nią w sposób^ który wprawiał ją w zakłopotanie. Zamiast
usiąść przy ogniu, Andrina powiedziała:
 Wydaje mi się, proszę pana, że ponieważ dyliżans wyjeżdża jutro rano bardzo Wcześnie, o piątej
mówiąc dokładnie, powinnam udać się na spoczynek. To był dla mnie długi dzień.
Rzeczywiście, Andrina wsiadła do dyliżansu wpół do szóstej, gdyż wyruszał on z Chester o piątej.
Ciepło kominka, obfity obiad, jaki zjadła, i szklanka czerwonego wina, które w nią wmusił sir
Tancred, sprawiły, że poczuła się senna.
 Dziękuję bardzo za obiad  powiedziała mu.  Wyświadczył mi pan dużą uprzejmość. Byłabym
bardzo głodna, gdybym musiała czekać do tej chwili, jak to było zamiarem gospodarza.
 Nie widzę powodu, żeby mnie pani opuszczała tak szybko  rzekł sir Tancred, stawiając swoją
szklankę wina na stoliku obok fotela.  Pani jest bardzo ładna. Jeśli pani szuka mężczyzny, po co
szukać dalej?
Mówiąc to otoczył ją ramionami i przyciągnął do siebie. A potem, gdy znieruchomiała zaskoczona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl