,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wszystko to bzdury! - zawołał wzburzony. Nad ich głowami zaczęły się gromadzić ciemne deszczowe chmury, lecz mimo to opuścili tłum gości i ruszyli powoli w stronę jeziora. Rory rozejrzał się wokół, szukając jakiegoś schronienia, i zaciągnął Sarę na zadaszoną przystań. - Ty zachowywałeś się zawsze tak obojętnie - ciągnęła Sara - więc nie pozostawało mi nic innego, tylko postępować tak samo, bo wydawało mi się, że to właśnie ci się podoba. - A więc mówisz, że...? - Chwycił ją mocno za ramiona i spojrzał na nią z takim ogniem w oczach, że poczuła się oszołomiona. Przymknęła powieki i wstrzymując oddech, czekała, aż Rory ją pocałuje. On jednak mówić dalej: - Musimy to wyjaśnić raz na zawsze. Dopiero kiedy wyjechałaś z tym przeklętym malarzem, zrozumiałem, jak wiele dla mnie znaczysz. Potem próbowałem o tobie zapomnieć, ale kiedy zobaczyłem cię wtedy na parkingu... wszystko rozgorzało na nowo. Wiedziałem tylko, że muszę być ostrożny. Kiedy ktoś mi powiedział, że widział cię w szpitalu Allanbank, postanowiłem się tam przenieść, co nie było takie trudne. Ale kiedy już się tam znalazłem, nie miałem pojęcia, jak z tobą postępować. Zachowywałem się więc tak jak ty, uprzejmie i niezobowiązująco. Nie byłem pewny niczego nawet wtedy, kiedy poszliśmy do łóżka. Zdawało mi się, że nie chcesz się angażować. - Cóż, kręciło się przy tobie tyle kobiet! Zwłaszcza ta Chloe... - Już ci mówiłem, że to moja kuzynka. Poza tym ona ma bzika na punkcie jakiegoś żonatego faceta bez grosza, który nie może się zdobyć na rozwód. Donald jakiś tam... - Dougal - poprawiła Sara, przypominając sobie mężczyznę, którego widziała na lotnisku. - Biedna Chloe! To musi być dla niej straszne. - Zapomnij o niej - odparł Rory. - Pomyśl raczej o biednym Rorym i tym, przez co musiał przejść. Pocałowała go lekko, a on odpowiedział jej tym samym. - Och, Rory! Jak mogliśmy być tacy niemądrzy? - spytała cicho. - Dlatego, że tyle dla siebie znaczyliśmy. Oboje baliśmy się zrobić lub powiedzieć coś niewłaściwego, żeby wszystkiego nie zepsuć. Byliśmy zbyt ostrożni. Tak bywa, kiedy para starych przyjaciół zakochuje się w sobie. - A więc jesteś już tego pewien, prawda? - spytała, patrząc na niego z błyskiem w oczach, którego dawno nie widział. - Teraz tak - odrzekł z przekonaniem i znowu zamilkł, dotykając wargami jej ust. Kiedy oderwali się od siebie, zza chmur wyjrzało słońce. - Wiesz co, Rory? Chyba przegapiliśmy ślub Moiry. Zaśmiał się radośnie i przytulił Sarę mocniej. - Jakoś to przeżyję - odparł dzwięcznym głosem - jeżeli tylko nie przegapimy naszego. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|