, Gardner Erle Stanley Potrzebna atrakcyjna brunetka 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co takiego?
- Adela Winters nosząca rewolwer kaliber 32 w torebce. Czy myślisz, \e policja ją
zrewiduje?
- Czytasz w moich myślach - powiedział Mason.
- Jeśli oka\e się, \e Hinesa zastrzelono z rewolweru kaliber 32 - ciągnęła Della z
namysłem - to by było... Co by to było?
- To zale\y. Mogłoby to nie znaczyć nic szczególnego, oczywiście wszystko zale\y od
tego, co się stanie, kiedy odnajdą kulę i kiedy ekspert od broni wyda swoje orzeczenie.
Eksperci potrafią orzec, czy ta kula była wystrzelona z tej broni, czy z innej. Wiesz o tym
przecie\.
- Pod warunkiem, \e mają kulę?
- Słusznie.
- To ostatnie zmienia sytuację - powiedziała powoli.
- Wcale nie zmienia - odpowiedział Mason - tylko jeszcze bardziej komplikuje.
- Naturalnie nikt z nas nie wie, do jakiego stopnia sprytna jest Adela Winters.
Mason skrzywił się i popatrzył na zegarek. - Na to pytanie te\ prawdopodobnie
będziemy mieli odpowiedz w ciągu godziny. Teraz pójdzmy szybko coś zjeść.
6
Było ju\ po dziewiątej. Mason przechadzając się tam i z powrotem po pokoju usłyszał
umówiony sposób stukania Paula Drake a do drzwi.
- To Paul - powiedział - wpuść go, Dello, bardzo cię proszę.
Drake wszedł do gabinetu i odezwał się:
- Jak się masz, Dello - a potem z grymasem na twarzy zwrócił się do Masona i głęboko
westchnął. - Jezu, Perry, ale mi dałeś do wiwatu.
- Czy dowiedziałeś się czegoś?
- Myślę, \e dogrzebaliśmy się do samego błota.
- Strzelaj.
Drake opadł na głęboki, obity skórą fotel.
- Twoje dwie kobiety zrobiły mnóstwo zakupów. Potem zjadły kolację i pojechały do
mieszkania. Moi chłopcy przypilnowali tych, którzy je śledzili. Nie mieli specjalnych trudno-
ści z trzymaniem ich na oku.
- Czy mę\czyzni, którzy je śledzili, towarzyszyli im w czasie sprawunków i potem w
drodze do mieszkania?
- Tak.
- A twoi ludzie śledzili śledzących?
- Ma się rozumieć.
- A potem?
- Potem się zakotłowało na dobre. Syreny, samochody policyjne, straszne zamieszanie.
Dzięki twojej sugestii zyskaliśmy na czasie i mogliśmy zająć się wszystkim od razu.
- Ale po kolei, co się działo?
- Jeden z tych facetów pognał do automatu telefonicznego. Mój funkcjonariusz dyspo-
nował parą małych, niezwykle silnych szkieł i mógł patrząc przez szklane drzwi budki
rozpoznać numer, który ten gość nakręcał. Sprawdził numer i okazało się, \e jest to telefon
Międzystanowego Biura Zledczego. Mój człowiek natychmiast dał mi o tym znać, a ja od
razu wysłałem ludzi do tego biura, zgodnie z twoimi instrukcjami. Na miejscu zbrodni ludzie
z Biura Zledczego kręcili się w poszukiwaniu kogoś, z kogo mo\na by wyciągnąć trochę
wiadomości, kogoś, kto wiedziałby dokładnie, jak przedstawia się sytuacja.
Wreszcie od \yczliwie usposobionego oficera policji udało im się dowiedzieć wszy-
stkiego, co mo\na - otrzymali te same informacje, jakie będą mieli reporterzy. To nie będzie
cała historia, ale na pewno znaczna jej część.
- To znaczy co? - zapytał Mason.
- No wiesz, tobie znana jest osoba ofiary. Ale co ci wiadomo o samym morderstwie?
- Nic.
- Hines został postrzelony w środek czoła z małokalibrowej broni, prawdopodobnie 32.
- Czy jest rana wylotowa?
- Nie.
- To znaczy, \e kula jeszcze ciągle tkwi w czaszce?
- Tak.
- Jeśli policja wydostanie kulę, będzie mo\na sprawdzić, z jakiej broni była wystrzelo-
na.
- Tak.
- To trochę upraszcza sprawę.
- Albo komplikuje - powiedział sucho Drake - zale\nie od tego, czy posiadaczem tej
broni był twój klient, czy czyjś tam klient!... W ka\dym razie chłopcy z Biura Zledczego raz
po raz biegali do telefonu i karmili szefów informacjami tak szybko, jak tylko udawało im się
czegoś dowiedzieć. Biuro przysłało im zmiennika i wezwało jednego z ludzi, którzy pełnili
słu\bę. Wyobra\am sobie, \e to dlatego, bo klient miał przyjść do Biura i \ądał bezpośredniej
relacji. Mieliśmy wszystko w pogotowiu. I rzeczywiście: dostatnio wyglądający jegomość,
jakieś czterdzieści dwa, trzy lata, wzrostu około pięciu stóp i dziesięciu cali, wagi pewnie stu
dziewięćdziesięciu funtów, z rudymi falującymi włosami, w perłowoszarym kapeluszu, ubra-
ny w dwurzędowy, szary garnitur w małą krateczkę, wpadł w pośpiechu do Biura. Spędził
tam pół godziny. Kiedy wychodził, przypilnowali go moi ludzie i odprowadzili do samochodu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl