,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jezdziłam popływać w czystych wodach Korony, ale on nie chciał się wiązać, zresztą nie mógł. Poznaliśmy się w necie, a mieszkamy bardzo blisko siebie. Szkoda! Jak włączyłam kompa, odczytałam kolejną wiadomość, od Jurka. Będzie czekał na mnie jutro z poranną kawą, która okaże się raczej południową, bo najpierw muszę załatwić parę spraw, by móc oddać się przyjemnościom. Wygląda na to, że jutro będę mieć wyczerpujący dzień obfitujący w rozmowy z potencjalnymi starającymi się, zatem powinnam się wyspać. Nie będzie to jednak łatwe, bo mam ciekawą lekturę. 29 stycznia Czytam do poduszki różne książki wcale nie powieści! ale ostatnio mama zachęcała bym przeczytała Tony Parsonsa Za moje dziecko i to mnie zaczęło wciągać. Dziś od samego rana Jurek mnie wyczekiwał. Z tej niecierpliwości napisał do mnie najpierw maila, a potem zadzwonił, bo długo nie odpisywałam. Niektórym facetom się chyba zdaje, że moim jedynym zajęciem jest ślęczenie przy kompie i wyglądanie wiadomości od nich, albo pisanie do nich lub trzymanie ręki na telefonie!! Zmieniłam nieco swoje plany i od razu pojechałam do wytęsknionego Jurka, ponieważ oznajmił mi, że ma czas tylko do południa, pózniej musi wyjść. Bardzo się ucieszył na mój widok i nawet czynił mi wyrzuty, że go tak zostawiłam, odzywając się dopiero wtedy jak on zaczął do mnie pisać, a przecież mam nieustające zaproszenie na kawę. Rzeczywiście, szybciutko zrobił mi kawę tak jak lubię: mocną parzoną czarną w filiżance ze śladową ilością cukru. Sam pije rozpuszczalną mocno posłodzoną i woli kubki. Postarał się również o słodkości: kupił rano w cukierni świeże pączki. Gdyby nie to, że faktycznie od południa miał inne zobowiązania, pewnie zatrzymałby mnie dłużej u siebie, nie przestając się we mnie wpatrywać od chwili, gdy tylko przyszłam. Aż mi się chwilami dziwnie robiło, że on tak na mnie PATRZY, a niewiele mówi. Głównie to odpowiadał tylko na moje pytania i słuchał moich wywodów, spostrzeżeń, relacji i informacji o najbliższych zamiarach i planach. Zjadłam aż dwa pączki, wypiłam tę kawę i na szczęście czas minął, ale Jurek nie ukrywał, że jest nienasycony moją wizytą i jął zapraszać na jurto. Nie znalazłam mocnego argumentu, by się przeciwstawić, ale krakowskim targiem stanęło, że spotkamy się pojutrze. Sympatyczny, szczery i dobry z niego człowiek, a ja nigdy nie wzbraniam się przed życzliwymi mi osobami. Może bardziej się ze sobą oswoimy, zaprzyjaznimy, ale wątpię, czy wyniknie jakaś głębsza relacja. Ja w każdym bądz razie więcej myślę o Tadeuszu, niż o Jurku. Oni mieszkają na tym samym osiedlu, nawet w blokach obok! Uświadomiłam sobie ich sąsiedztwo parkując dziś przed blokiem Jurka (do niego przychodzę za dnia, u Tadeusza bywałam po zmroku i zwykle podjeżdżałam od drugiej strony). Ciekawe, co z Tadeuszem, czy wyjechał? Postanowiłam, że jak nie odezwie się do końca miesiąca, to ja zadzwonię albo napiszę do niego. Po obiedzie pojechałam na umówione spotkanie z Andrzejem do nowootwartego hotelu Swing. Byłam punktualnie o wyznaczonej porze i od razu go rozpoznałam siedzącego w miękkim fotelu. Przeglądał jakiś periodyk lotniczy, ale jak tylko mnie zauważył, wstał z uśmiechem i przywitał się. Poszliśmy od razu do restauracji, bo przyznał, że jest bardzo głodny. Ja zdążyłam przekąsić w domu, więc zamówiłam tylko sok pomidorowy i deser polecony mi przez ugrzecznioną kelnerkę. Rzeczywiście wyglądał i smakował apetycznie (był tak syty, że czuję go do teraz, śmiało mogłam zrezygnować z kolacji, oj, sporo kalorii dziś sobie dostarczyłam!) Andrzej zajadał przystawki, a potem danie główne i dość się rozgadał przechwalając swoimi wyskokami i znajomościami. Przy tym zadawał mi różne pytania, a ja szczerze na wszystkie odpowiadałam. Bardzo miło, [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|