, D312. Summers Ashley Na skrzydłach miłości 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Aha!
 Co, aha? Nic, aha! Po prostu siedzieliśmy na werandzie i gadaliśmy. Właśnie
ta zwyczajność mnie oczarowała. Więc twoje domyślne, radosne  aha" nie ma
sensu.
 Cieszę się, bo lubię Thomasa, a ciebie kocham.
 No właśnie  westchnęła Kąty.  Wiem, \e chcesz dobrze i dlatego
rozmawiam z tobą otwarcie. Wierzę, \e nie zrobiłabyś niczego, co by mnie zraniło,
bo jesteśmy przyjaciółkami, ale ten człowiek, choć uroczy, ciągle jest dla mnie
kimś obcym. Jak mo\esz prosić, bym zaufała mę\czyznie, którego nie znam?
 Ja go znam.
 W porządku, ale on jest pilotem. Lata w tej małej trumnie...
 To świetny samolot.
 Och, Patsy, wiesz, o czym myślę!
 Tak i szanuję twoje uczucia. Ale gdybyś zechciała mu zaufać, pozwolić, by ci
udowodnił, \e się mylisz, obawiając się latania, mo\e zmieniłabyś zdanie na jego
temat. Zało\ę się, \e Thomas bardzo chce ci pomóc. No dobrze, niech będzie, \e
się wtrącam, oskar\aj mnie o wścibstwo. Przepraszam, jeśli nie miałam racji.
Kąty milczała. Patrzyła przez jakiś czas w obłoki.
 Nie mylisz się. Thomas Logan bardzo mnie pociąga, ale ju\ raz popełniłam
błąd. Oszukiwałam się, bo chciałam się oszukiwać. Jak dziecko. Teraz nauczyłam
się tego unikać. Byłabym wobec siebie nieuczciwa, gdybym powiedziała, \e nie
nękają mnie wątpliwości. To wszystko.
Wiem, \e masz najlepsze chęci, ale przestań się wtrącać. Teraz usiądz ładnie i
uśmiechnij się, będziesz mi pozować  rzekła w końcu.
Kiedy póznym wieczorem Kąty Lawrence zjawiła się w pensjonacie, dom stał
pusty. Widać było tylko ślady obecności Maddie. Na komodzie stos świe\ych
ręczników i wysprzątane pokoje. Kąty nie przejmowała się, \e gospodyni zostawiła
ją samą. Wielki dom wydawał się taki przyjazny. Jej kalifornijscy przyjaciele
powiedzieliby, \e wydobywał z siebie pozytywne wibracje.
Kąty, zmęczona i zakurzona po całodziennych wędrówkach, marzyła tylko o
gorącej kąpieli. Z błogością zanurzyła się po szyję w wannie. Było jej zbyt dobrze,
by oddawać się trudnym rozmyślaniom.
Tej nocy spała spokojnie. Przygotowując śniadanie, doszła do wniosku, \e
powoli dochodzi do siebie. Nie dręczyły jej ju\ złe sny. Miała apetyt i energię. Od
dawna tak dobrze się nie czuła. Nawet obawa przed zbytkiem szczęścia przestała
jej nadto doskwierać. Usiadła na krześle Thomasa i popijając kawę wróciła
myślami do dzieciństwa spędzonego z babcią i Karin.
Potem wybrała się, by nazbierać polnych kwiatów na bukiet do swego pokoju.
Bo\e, pomyślała, kiedy\ ostami raz zrywałam kwiaty na łące? To było wówczas,
gdy na tydzień wynajęłyśmy z Karin domek w Catskills.
Po powrocie do domu zorientowała się, \e kwiatów starczy na więcej ni\ jeden
bukiet. Zrobiła więc wiązankę równie\ dla Thomasa.
Około dziesiątej znalazła się na promie płynącym na wyspę San Juan. Wiele
czasu spędziła, spacerując uliczkami Friday Harbor, robiąc notatki i fotografując.
W końcu dotarła do centrum młodzie\owego Niny Logan.
Prosty architektonicznie budynek znakomicie komponował się z otoczeniem.
Był nieco odsunięty od ulicy i skryty wśród drzew. Gdy Kąty weszła do środka, od
razu zrozumiała, dlaczego tak go zaprojektowano. Na boisku przed domem bawiły
się dzieci w ró\nym wieku. Wewnątrz znajdowały się świetnie wyposa\one sale
gimnastyczne. Ka\dy mógł tam znalezć coś dla siebie. I tu równie\ Kąty zrobiła
notatki. Tym razem bardziej z myślą o Thomasie ni\ dla własnych potrzeb.
Do pensjonatu wróciła koło siódmej. Gdy wje\d\ała w aleję prowadzącą do
domu, czuła w sobie oczekiwanie. Jednak nikt jej nie powitał. Weszła do salonu.
Thomas musiał odwiedzać farmę. Obok jego krzesła le\ały gazety. Kąty przygryzła
wargę i, rozczarowana, poszła na górę. W pokoju przepisała notatki na podręcznym
komputerze. Gdy to skończyła, usiadła przy oknie, ogarnięta melancholią.
Minęły dwa dni, odkąd nie widziała gospodarza posiadłości. Bardzo za nim
tęsknię, uświadomiła sobie. Musiała przyznać, \e po prostu czeka na Thomasa,
pragnie jego pieszczot i pocałunków.
Nastał zmierzch, wkrótce zapadła noc. Kąty nie bała się spać sama w pustym
domu. Czuła się tu bezpiecznie, choć mo\e trochę samotnie. Zadzwoniła do Neli i
po miłej pogawędce usnęła, nie doczekawszy się powrotu człowieka, którego tak
jej brakowało.
W piątkowy wieczór Thomas szybko wjechał na podjazd. Było pózno, a on czuł
się bardzo zmęczony. W oknach farmy i na ganku paliło się światło. Ucieszył się,
widząc zaparkowany samochód Kąty. Nie widział tej cudownej dziewczyny ponad
tydzień i nic dziwnego, \e pragnął jej obecności.
Z trudem wytrzymał rozstanie. Miał, co prawda, sporo lotów, lecz mógł wrócić
wcześniej. Postanowił jednak dać jej czas.
Z uczuciami godnymi nastolatka przekroczył próg własnego domu.
Kąty siedziała w salonie przy kominku. Miała na sobie d\insy i białą bluzkę.
Włosy związała w koński ogon. Na jej zgrabnym nosku tkwiły du\e okulary w
czerwonej oprawce.
 Witaj  zawołała na widok Thomasa.
 Dobry wieczór  odpowiedział.
Kąty była boso, co pozwoliło Thomasowi dostrzec błysk złotej bransoletki
zdobiącej jej kostkę. Zdjął marynarkę i poło\ył na krześle. Na dworze padało, więc
był mokry i zziębnięty. Tu jednak wszystko promieniowało ciepłem.
Kąty zdjęła okulary.
 Ochłodziło się, więc rozpaliłam ogień. Nie najlepiej sobie z tym poradziłam,
mo\e byś coś poprawił. Nastawiłam te\ wodę. Zaraz będzie gorąca herbata.
Napijesz się?  zapytała.
 Z przyjemnością.
Deszcz za oknem, a tu ogień na kominku i Kąty. Przyjemne zakończenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl