, Hardy Kate Miłość na urodziny(1) 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znalezć miejsce, w którym Jane będzie wygodnie - z dużym małżeńskim
łóżkiem i wygodną łazienką przy sypialni. Było dla niego oczywiste, że
nie mogła zostać z przyjaciółmi i dopóki był w kraju, chciał jej pomóc w
znalezieniu lepszego lokum.
Szukał mieszkania przez internet i agencje nieruchomości, ale wszystkie
oferty były nieodpowiednie - albo w nieciekawej dzielnicy, albo za małe.
Dopiero na samym końcu trafił w dziesiątkę.
Lokal znajdował się w dzielnicy, gdzie dotąd mieszkała Jane* miał
odpowiedni układ i był do wzięcia od zaraz. Mitch ucieszył się
niezmiernie, że będzie mógł załatwić sprawę jeszcze przed wyjazdem do
Stanów.
Obejrzał mieszkanie wraz z agentem. Było czyste i zadbane, na parterze,
z przyjemnymi meblami, z małżeńskim łożem i z miłymi sąsiadami. Jane
na pewno będzie tu wygodnie.
- Jedzmy do biura, bym mógł rzucić okiem na umowę najmu - odezwał się
do pośrednika nieruchomości.
246
- Jest pan zdecydowany?
- Jeśli podpiszemy umowę, będę mógł już dziś dostać klucze?
Jak zwykle spotkał się z Jane po pracy. Pocałował ją na powitanie. Zabrał
na kolację. A potem cicho, by Jane nie usłyszała, podał adres taksów-
karzowi.
- Dlaczego się tu zatrzymaliśmy? - spytała po jakimś czasie.
- Chcę ci coś pokazać.
- Co takiego?
- Cierpliwości, moja droga.
- Oho, wzór cierpliwości się odezwał... Roześmiał się, po czym otworzył
drzwi do mieszkania.
- Mitch! O co tu chodzi?
- Wejdz i zobacz sama.
- No widzę. Mieszkanie. Puste.
- Nie puste, tylko umeblowane. Podoba ci się?
- Niezłe. A czemu pytasz?
- Czemu? Bo w najbliższy weekend tu się przeprowadzasz.
- Ze niby co robię?!
- Powiedziałem, że przeprowadzasz się tu w najbliższy weekend. To teraz
będzie nasze mieszkanie.
- Nasze... mieszkanie?
- Mhm. I przenosiny w najbliższą sobotę.
- Nie mogę ot tak powiedzieć dziewczynom, że się wyprowadzam bez
wypowiedzenia!
247
- Oczywiście, że nie, ale na pewno jakoś się dogadacie. Masz wolną rękę,
bo nie dojdą ci żadne nowe koszty. Za to mieszkanie ja będę opłacał
czynsz i inne rachunki.
- Ty?
- Oczywiście.
- I też będziesz tu mieszkał?
- Jak tylko będę w kraju.
- Zrobiłeś to, nawet nie pytając, czy chcę z tobą mieszkać.
- Wszystko dobrze się układa, Jane. Twoje łóżko jest wąskie,
niewygodne, a pokój jest za daleko od łazienki. Tutaj masz wielkie łoże i
łazienkę tuż obok sypialni. Mieszkanie jest niedaleko twoich przyjació-
łek, więc nie będziesz od nich odcięta. Jest nawet bliżej do metra.
- Mitch... dlaczego nie uzgodniłeś tego ze mną? Co ty sobie właściwie
myślisz, że kim niby jestem? Dywanikiem, który można zwinąć i
wszędzie z sobą zabrać?
- Nie. - Przeczesał włosy palcami. Nie spodziewał się takiego zachowania
Jane. - Ciężko się z tobą rozmawia. Próbowałem zrobić dla ciebie coś
miłego, sprawić, żebyś mogła wygodnie mieszkać, do tego w pobliżu
przyjaciółek.
- Nie lubię niespodzianek.
- Jesteś nierozsądna.
- Czyżby? Wybrałeś sobie to mieszkanie, nawet nie pytając mnie o
zdanie.
- Bo byłaś w pracy.
248
- I tak mogłeś mnie zapytać. Wiesz, są telefony, mejle...
- No dobrze. - Westchnął ciężko. - To pograjmy w wymarzone
mieszkanie. Gdzie miałoby się znajdować? Blisko twoich przyjaciółek,
tak?
- Tak.
- I powinno mieć sporą sypialnię. Najlepiej z łazienką tuż obok, tak?
- No tak.
- I przyzwoitą kuchnię?
- Tak.
- Właśnie opisałem to mieszkanie. Więc w czym problem?
- Nie zapytałeś mnie, czy tego chcę.
- Posłuchaj... - Znów to westchnienie. - Przyznałaś się, że przyjaciółki
nazywają cię Jane-Om-nibuska, tak? I jesteś powszechnie uważana za
osobę rozsądną, tak?
- Tak mnie nazywają i uważam się za osobę rozsądną.
- Więc to jest właśnie rozsądny wybór.
- Ale nie zapytałeś mnie, czy tego chcę - powtórzyła stanowczo.
Mitch złożył ręce na piersiach.
- Więc wolisz spać w malutkim łóżku, w malutkim pokoiku i mieć daleko
do łazienki?
- Nie.
- Więc w czym problem?
- Ile razy muszę powtarzać? Nie zapytałeś się mnie, czy tego chcę!
Chyba tylko hormonami można było wytłumaczyć taki upór.
- No dobrze. To zróbmy to po twojemu. Czy chcesz ze mną zamieszkać,
Jane?
- Przecież prawie się nie znamy. Miała odpowiedzieć: tak.
- Czy najlepszym sposobem na to, by ludzie się poznali, nie jest wspólne
zamieszkanie?
- Na wszystko masz odpowiedz.
249
- Zazwyczaj.
- Nienawidzę cię.
- Nieprawda.-Mógł to zaraz udowodnić, bo żaru między nimi
zdecydowanie nie można było nazwać nienawiścią.
- Wiem o tobie tylko tyle, że jesteś bałaganiarzem, zostawiasz otwartą
tubkę z pastą i...
- Jane. Przecież żyję na walizkach. I dbam o siebie.
- Twoja praca to chaos.
- Co wcale nie oznacza, że żyję w chaosie. Potrafię prowadzić dom. I
umiem gotować.
- A skąd niby miałam to wiedzieć?
- Mojamamajestnauczycielem, prowadzi przedmiot przygotowanie do
życia w rodzime, i dopilnowała, żebym nie był domowym kaleką.
- Ale my ciągle jedliśmy w knajpach.
- Bo nie znosisz mocnych zapachów. Ale udowodnię ci to w sobotę, po
przeprowadzce tutaj.
- Po czym?
- Po przeprowadzce - odpowiedział cierpliwie. - Czy mam wynająć
furgonetkę?
250
- Wciskasz mnie tu na siłę.
- Nie, próbuję tylko stworzyć ci odpowiednie warunki do życia. Ustalmy
więc, naprawdę podoba ci się to mieszkanie, czy też wolisz zamieszkać tu
tymczasowo i poszukać sobie czegoś innego?
- Podoba mi się.
- Czyli problem rozwiązany.
- Ja... - Opuściła ramiona. - yle to rozegrałeś, Mitch. Gdy mężczyzna chce
zamieszkać z kobietą, zwykle razem szukają mieszkania.
- Byłaś w pracy, a to doskonałe lokum. No i musiałem działać szybko,
żeby ktoś nas nie uprzedził. - Objął ją ramionami. - Po prostu chciałem
coś dla ciebie zrobić... żebyś mogła mieszkać w wygodnych warunkach. -
Dotknął policzkiem jej włosów. - To miała być miła niespodzianka. I
chciałem znalezć takie mieszkanie, żeby odpowiadało ci pod wszystkimi
względami.
- Nie chcę, żebyś pomyślał, że jestem jakąś niewdzięczną krową. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl