,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znalezć miejsce, w którym Jane będzie wygodnie - z dużym małżeńskim łóżkiem i wygodną łazienką przy sypialni. Było dla niego oczywiste, że nie mogła zostać z przyjaciółmi i dopóki był w kraju, chciał jej pomóc w znalezieniu lepszego lokum. Szukał mieszkania przez internet i agencje nieruchomości, ale wszystkie oferty były nieodpowiednie - albo w nieciekawej dzielnicy, albo za małe. Dopiero na samym końcu trafił w dziesiątkę. Lokal znajdował się w dzielnicy, gdzie dotąd mieszkała Jane* miał odpowiedni układ i był do wzięcia od zaraz. Mitch ucieszył się niezmiernie, że będzie mógł załatwić sprawę jeszcze przed wyjazdem do Stanów. Obejrzał mieszkanie wraz z agentem. Było czyste i zadbane, na parterze, z przyjemnymi meblami, z małżeńskim łożem i z miłymi sąsiadami. Jane na pewno będzie tu wygodnie. - Jedzmy do biura, bym mógł rzucić okiem na umowę najmu - odezwał się do pośrednika nieruchomości. 246 - Jest pan zdecydowany? - Jeśli podpiszemy umowę, będę mógł już dziś dostać klucze? Jak zwykle spotkał się z Jane po pracy. Pocałował ją na powitanie. Zabrał na kolację. A potem cicho, by Jane nie usłyszała, podał adres taksów- karzowi. - Dlaczego się tu zatrzymaliśmy? - spytała po jakimś czasie. - Chcę ci coś pokazać. - Co takiego? - Cierpliwości, moja droga. - Oho, wzór cierpliwości się odezwał... Roześmiał się, po czym otworzył drzwi do mieszkania. - Mitch! O co tu chodzi? - Wejdz i zobacz sama. - No widzę. Mieszkanie. Puste. - Nie puste, tylko umeblowane. Podoba ci się? - Niezłe. A czemu pytasz? - Czemu? Bo w najbliższy weekend tu się przeprowadzasz. - Ze niby co robię?! - Powiedziałem, że przeprowadzasz się tu w najbliższy weekend. To teraz będzie nasze mieszkanie. - Nasze... mieszkanie? - Mhm. I przenosiny w najbliższą sobotę. - Nie mogę ot tak powiedzieć dziewczynom, że się wyprowadzam bez wypowiedzenia! 247 - Oczywiście, że nie, ale na pewno jakoś się dogadacie. Masz wolną rękę, bo nie dojdą ci żadne nowe koszty. Za to mieszkanie ja będę opłacał czynsz i inne rachunki. - Ty? - Oczywiście. - I też będziesz tu mieszkał? - Jak tylko będę w kraju. - Zrobiłeś to, nawet nie pytając, czy chcę z tobą mieszkać. - Wszystko dobrze się układa, Jane. Twoje łóżko jest wąskie, niewygodne, a pokój jest za daleko od łazienki. Tutaj masz wielkie łoże i łazienkę tuż obok sypialni. Mieszkanie jest niedaleko twoich przyjació- łek, więc nie będziesz od nich odcięta. Jest nawet bliżej do metra. - Mitch... dlaczego nie uzgodniłeś tego ze mną? Co ty sobie właściwie myślisz, że kim niby jestem? Dywanikiem, który można zwinąć i wszędzie z sobą zabrać? - Nie. - Przeczesał włosy palcami. Nie spodziewał się takiego zachowania Jane. - Ciężko się z tobą rozmawia. Próbowałem zrobić dla ciebie coś miłego, sprawić, żebyś mogła wygodnie mieszkać, do tego w pobliżu przyjaciółek. - Nie lubię niespodzianek. - Jesteś nierozsądna. - Czyżby? Wybrałeś sobie to mieszkanie, nawet nie pytając mnie o zdanie. - Bo byłaś w pracy. 248 - I tak mogłeś mnie zapytać. Wiesz, są telefony, mejle... - No dobrze. - Westchnął ciężko. - To pograjmy w wymarzone mieszkanie. Gdzie miałoby się znajdować? Blisko twoich przyjaciółek, tak? - Tak. - I powinno mieć sporą sypialnię. Najlepiej z łazienką tuż obok, tak? - No tak. - I przyzwoitą kuchnię? - Tak. - Właśnie opisałem to mieszkanie. Więc w czym problem? - Nie zapytałeś mnie, czy tego chcę. - Posłuchaj... - Znów to westchnienie. - Przyznałaś się, że przyjaciółki nazywają cię Jane-Om-nibuska, tak? I jesteś powszechnie uważana za osobę rozsądną, tak? - Tak mnie nazywają i uważam się za osobę rozsądną. - Więc to jest właśnie rozsądny wybór. - Ale nie zapytałeś mnie, czy tego chcę - powtórzyła stanowczo. Mitch złożył ręce na piersiach. - Więc wolisz spać w malutkim łóżku, w malutkim pokoiku i mieć daleko do łazienki? - Nie. - Więc w czym problem? - Ile razy muszę powtarzać? Nie zapytałeś się mnie, czy tego chcę! Chyba tylko hormonami można było wytłumaczyć taki upór. - No dobrze. To zróbmy to po twojemu. Czy chcesz ze mną zamieszkać, Jane? - Przecież prawie się nie znamy. Miała odpowiedzieć: tak. - Czy najlepszym sposobem na to, by ludzie się poznali, nie jest wspólne zamieszkanie? - Na wszystko masz odpowiedz. 249 - Zazwyczaj. - Nienawidzę cię. - Nieprawda.-Mógł to zaraz udowodnić, bo żaru między nimi zdecydowanie nie można było nazwać nienawiścią. - Wiem o tobie tylko tyle, że jesteś bałaganiarzem, zostawiasz otwartą tubkę z pastą i... - Jane. Przecież żyję na walizkach. I dbam o siebie. - Twoja praca to chaos. - Co wcale nie oznacza, że żyję w chaosie. Potrafię prowadzić dom. I umiem gotować. - A skąd niby miałam to wiedzieć? - Mojamamajestnauczycielem, prowadzi przedmiot przygotowanie do życia w rodzime, i dopilnowała, żebym nie był domowym kaleką. - Ale my ciągle jedliśmy w knajpach. - Bo nie znosisz mocnych zapachów. Ale udowodnię ci to w sobotę, po przeprowadzce tutaj. - Po czym? - Po przeprowadzce - odpowiedział cierpliwie. - Czy mam wynająć furgonetkę? 250 - Wciskasz mnie tu na siłę. - Nie, próbuję tylko stworzyć ci odpowiednie warunki do życia. Ustalmy więc, naprawdę podoba ci się to mieszkanie, czy też wolisz zamieszkać tu tymczasowo i poszukać sobie czegoś innego? - Podoba mi się. - Czyli problem rozwiązany. - Ja... - Opuściła ramiona. - yle to rozegrałeś, Mitch. Gdy mężczyzna chce zamieszkać z kobietą, zwykle razem szukają mieszkania. - Byłaś w pracy, a to doskonałe lokum. No i musiałem działać szybko, żeby ktoś nas nie uprzedził. - Objął ją ramionami. - Po prostu chciałem coś dla ciebie zrobić... żebyś mogła mieszkać w wygodnych warunkach. - Dotknął policzkiem jej włosów. - To miała być miła niespodzianka. I chciałem znalezć takie mieszkanie, żeby odpowiadało ci pod wszystkimi względami. - Nie chcę, żebyś pomyślał, że jestem jakąś niewdzięczną krową. [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|