,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
napięcie, jakie się między nimi wytworzyło. - Słyszałem, że masz wykład na konferencji pod koniec tygodnia - zaskoczył ją nagłą zmianą tematu. - Ja też tam jadę, więc mogę cię ze sobą zabrać. Konferencja miała się odbyć w hotelu na zachodnim wybrzeżu. Chociaż jechało się tam niecałe dwie godziny, dla Jessiki było to dosyć istotne. - Och, miałam zamiar... Nie pozwolił jej skończyć. - Będziemy mieli możliwość trochę popracować. To niesłychane, jak wiele rzeczy można zrobić, jadąc samochodem. Jeśli się tylko dobrze postarasz - dodał z uśmiechem. - 108 - S R Już się miała zgodzić, kiedy zdała sobie sprawę, jak dwuznaczna była jego uwaga. Zresztą, niezależnie od tego, co by powiedziała, nie wywinie się od podróży z Mike'em. A zatem nie pozostaje jej nic innego, jak poddać się losowi i cieszyć perspektywą wspólnego wyjazdu. Usłyszeli na schodach jakiś rumor i po chwili ujrzeli zbiegających chłopców, którzy na widok dorosłych zwolnili nieco tempo. Podeszli do Jessiki i Mike'a. - Podobało się? - spytała Jessica. - Jasne. - Bombowe. Dwóch starszych zbliżyło się do książki pamiątkowej, a najmłodszy, który sprawiał wrażenie najbardziej rezolutnego, pochylił się w stronę Jessiki. - Moja babcia tu się leczy - wyznał konspiracyjnym szeptem. - To chyba nie jest takie straszne, prawda? I nie czekając na odpowiedz, jakby przerażony własną śmiałością, odwrócił się i wybiegł z budynku, a za nim podążyli jego koledzy. Warto było, pomyślała. Dla tego jednego momentu warto było tak się męczyć. Pociągnęła nosem i nagle zdała sobie sprawę, że Mike przygląda jej się z uwagą. Nie słyszał wyznania chłopca i wiedziała, że musi wziąć się w garść, zanim mu o nim opowie. Ale on stał już przy stoliku, na którym leżała książka, w której chłopcy zanotowali swe spostrzeżenia. - Jeśli będzie to coś okropnego, zawsze możemy wyrwać stronę - powiedział. Z kamiennym wyrazem twarzy przeczytał wpis i wręczył książkę Jessice. Fantastyczne" napisał nie wyrobionym charakterem pisma jeden z chłopców. Bombowe" nakreślone ręką kolegi nie było dużo lepsze. Najwyrazniej pisanie nie było ich najmocniejszą stroną. Jessica znów poczuła - 109 - S R pod powiekami łzy. Ku jej zaskoczeniu Mike również wyglądał, jakby za chwilę miał się rozpłakać. - Czy mówiłem już coś o pochopnym wyciąganiu wniosków? - wymamrotał, ostrożnie odkładając książkę na stół. Jeśli Jessica sądziła, że po dyżurze zaprosi ją na drinka lub coś do jedzenia, musiała się rozczarować. Odprowadził ją do samochodu i nie oglądając się za siebie, poszedł w swoją stronę. Najwyrazniej wspólny dyżur nie zbliżył ich do siebie ani na jotę. - Skręć w prawo. - Jessica zmarszczyła brwi i przekręciła mapę w drugą stronę. Jakoś nie potrafiła dopasować wyrysowanych skrzyżowań do tego, co widziała przed sobą. Mike bez słowa skręcił w ulicę, którą mu wskazała. - Znów w prawo. Spojrzał na nią krótko, ale i tym razem, nie odzywając się wcale, zrobił, co powiedziała. Jednak zmarszczka, jaka pojawiła się między jego brwiami, zaniepokoiła Jessicę. - W lewo. Samochód zwolnił. - Jesteś pewna? - Tak. - Starała się, by zabrzmiało to przekonywająco. - Jestem pewna. - Wydawało mi się, że hotel jest bardziej na zachód. Zachód! O co mu chodzi? W tej chwili miała poważne problemy w oznaczeniu, gdzie jest prawo, a gdzie lewo, a on mówi, że hotel jest bardziej na zachód! Minęła dłuższa chwila, zanim uzmysłowiła sobie, że północ nie zawsze jest tam, dokąd się jedzie. - To już całkiem blisko - powiedziała uspokajająco, ale zepsuła wszystko, dodając niepewne chyba". Jechali w milczeniu przez kilka skrzyżowań, po czym Jessica oznajmiła nagle: - Tu w prawo. - 110 - S R - W prawo? Głos Mike'a był pełen sceptycyzmu. Tym razem nie posłuchał jej, tylko zatrzymał samochód przy krawężniku. Bez słowa wziął od niej mapę, którą przysłali im organizatorzy zjazdu. Odwrócił ją we właściwą stronę, przyjrzał się przez chwilę, a potem wrzucił bieg i zawrócił samochód. Dojechał do miejsca, w którym byli przed kilkoma minutami. Jessica, po chwilowym zaskoczeniu, odzyskała nagle głos. - Czy nie powinniśmy skręcić tu w lewo? - spytała, wskazując ręką prawą stronę. Mike ponownie zatrzymał samochód i tym razem spojrzał jej prosto w oczy. Jego mina nie wróżyła nic dobrego, choć w oczach dostrzegła wesołe iskierki. - Jesteś dobra w wielu rzeczach, Jessico, ale pilotowanie z całą pewnością nie jest jedną z nich. Bądz grzeczną dziewczynką i zamknij buzię na kłódkę, dobrze? Zaniemówiła. Patrzyła, jak Mike sprawnie prowadzi samochód, bez wahania wybierając ulice. Oczywiście należało jechać dokładnie w przeciwnym kierunku, niż mu uprzednio wskazała. Tak bardzo chciała mu czymś zaimponować. Wiedziała jednak, że w tej sprawie miał rację. Gdyby była sama, z pewnością zajechałaby wszędzie, tylko nie do hotelu. Jej przygnębienie zwiększył fakt, że kiedy dotarli na miejsce i wyjęli torby z bagażnika, Mike uśmiechnął się do niej i nazwał grzeczną dziewczynką". Sącząc sherry, próbowała się zdecydować, czy jest wściekła, speszona, czy raczej rozczarowana. Po chwili doszła do wniosku, że odczuwa wszystko naraz. Może jeszcze dorzuciłaby do tego określenie sfrustrowana". Kiedy wyruszali rano, była piękna słoneczna pogoda. Zgodnie z zapowiedzią Mike'a przez całą podróż pracowali. Omówili różne propozycje zmian podległych szpitalowi służb, a Jessica zanotowała kilka uwag, które Mike miał wykorzystać - 111 - S R w swoim wystąpieniu dotyczącym zarządzania szpitalem. Jednak odkąd [ Pobierz całość w formacie PDF ] |
Podobne
|