, May Karol La Pendola 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wydawał się szybki i zwrotny.
Weszli na pokład po trapie. Dokładnie zwiedzili cały statek łącznie z kajutami, gdyż wszystkie
były otwarte. Sternauowi bardzo się spodobało wyposażenie jachtu, a Unger stwierdził jako
rzeczoznawca, że jest on w znakomitym stanie. Wróciwszy na brzeg, poszli do willi położonej w
ogrodzie. Na jej drzwiach widniała tabliczka: Emery Millner, adwokat.
Służąca zaprowadziła ich do gabinetu mecenasa. Dowiedzieli się od niego, że jacht jest
własnością hrabiego Nothingwell.
 Nothingwell?  zdumiał się Sternau.  Czy może mi pan podać jego pełne imię i nazwisko?
 Sir Henry Dryden hrabia Nothingwell.
 Czy to jego córka bawiła w Hiszpanii z wizytą u swej przyjaciółki hrabianki Rosety de
Rodriganda?
 A jakże  adwokat był również zdumiony.  Czy pan zna tę panią?
 Doskonale. Byłem z nią razem na zamku Rodrigandów i sądzę, że mogę się uważać za jej
przyjaciela. Jestem doktorem Sternauem.
 Więc to pan operował starego hrabiego Manuela?
 Tak.
 Jakże się cieszę, że poznałem pana! Sir Dryden i panna Amy byli tu u mnie przed wyjazdem do
Meksyku. Miss Amy dużo mi opowiadała o panu i o swym pobycie w Rodrigandzie, a jeszcze więcej
mojej żonie, która jest jej przyjaciółką.
 W takim razie wyznam panu, że hrabianka Roseta jest moją żoną i mieszka obecnie w
Niemczech u mojej matki.
 No, no... Co prawda z opowiadania miss Amy można było wnosić, że państwo się
pobierzecie, ale nie przypuszczałem, że nastąpi to tak szybko.
 Ponieważ panna Amy obdarza pana zaufaniem, więc i ja nie odmówię go panu.
 Przede wszystkim jednak pozwoli pan, że przedstawię go swej żonie. I proszę bardzo przez
cały czas pobytu w Greenock uważać się za naszego gościa. Oczywiście pan również  zwrócił się
do Ungera.
Przyjęli zaproszenie. %7łona adwokata robiła wszystko, żeby uprzyjemnić im wolny od zajęć czas.
Nie mieli go za wiele. Kupiwszy jacht  kosztował niedrogo  musieli skompletować załogę oraz
Wyposażyć statek w broń i amunicję. Spośród zgłaszających się marynarzy wybrali czternastu; kilku z
nich znało się na obsłudze maszyny parowej. Przy pomocy pana Millnera  którego Sternau
wtajemniczył we wszystkie swoje plany  kupili sporą liczbę karabinów oraz osiem armat: dwie
ruchome umieszczono z przodu i z tyłu pokładu. Szybkość jachtu dochodziła do osiemnastu mil na
godzinę, spalał przy tym dwieście funtów węgla.
Pewnego dnia  Roseta"  bo tak nazwano statek  opuściła port Greenock i popłynęła na pełne
morze. Kapitanem był Unger, jak to mu Sternau obiecał. Nikt nie znał dokładnej trasy wyprawy,
Sternau bowiem wiedział tylko tyle, że  La Pendola" znajduje się podobno u zachodnich wybrzeży
Afryki.
Szczęśliwie przebyli Zatokę Biskajską, zwaną przez wilków morskich cmentarzyskiem
marynarzy. Szukali Landoli przy Wyspach Azorskich, Kanaryjskich, Zielonego Przylądka  niestety,
na próżno. Dopiero na Wyspie Zwiętej Heleny trafili na pierwszy ślad korsarza. Przybiła tu  La
Pendola", a pózniej  według relacji świadków  popłynęła na południe. W tym więc kierunku
udała się teraz  Roseta".
Byli o kilka stopni na północ od Kapsztadu. Wczesnym rankiem Unger zameldował Sternauowi,
który odpoczywał jeszcze w kajucie, że z daleka, od zachodu widać jakiś trójmasztowiec. Do załogi
 Rosety" należał pewien Murzyn, były marynarz z  La Pendoli", którego niedawno skaptował Unger
w jednym z afrykańskich portów. Murzyn ten miał bardzo dobry wzrok. Przed chwilą, pełniąc wartę
w bocianim gniezdzie, dojrzał statek gołym okiem.
 Czy to "La Pendola"?  zapytał Sternau kapitana.
 Nie wiem jeszcze. Sądząc po żaglach, powinien to być statek kupiecki.
Wyszli na pokład i spojrzeli przez lunety. Po kilku minutach stwierdzili, że trójmasztowiec
żegluje tak samo jak oni w kierunku południowym. Płynęli jednak szybciej, gdyż mieli pomyślny
wiatr i mogli rozpiąć żagle. Nagie usłyszeli z bocianiego gniazda na poły przerażony, na poły
zdumiony okrzyk Murzyna.
 Co się stało?  zawołał Sternau.
 Jeszcze jeden statek! Tu, na zachodzie. Ale nie widzę dokładnie, żagle ma czarne.
 Czarne?  powtórzył Unger.  W takim razie to statek Landoli.
Skierował lunetę w stronę wskazaną przez Murzyna i zobaczył ów drugi statek, pełną parą
płynący w kierunku pierwszego. Istotnie powiewały nad nim ciemne żagle.
 Tak, to on  powiedział poruszony.
 Na pewno pan się nie myli?
 Nie, doktorze, ten Landola to sprytna bestia. Ma podwójne żagle. Gdy wpływa do portu,
wywiesza białe, na otwartym zaś morzu czarne. Wymaga to dużej pracy i zachodu, ale mu się opłaca.
Płynie teraz prosto w kierunku statku kupieckiego, który zauważyliśmy wcześniej. Z pewnością chce
go obrabować.
 W takim razie spieszmy z pomocą. Nareszcie mam tego Landolę! Wierzę, że mi się teraz nie
wymknie.
Unger spoważniał.
 Niech pan nie zapomina, że nasz jacht jest mały i tylko od biedy może podjąć walkę z
piratami. Aatwiej nam schwytać  La Pendolę" w przystani. W walce na pełnym morzu co najwyżej
trochę ją uszkodzimy. Co innego, jeżeli ten statek kupiecki zacznie się bronić: będzie nas dwóch na
jednego. Czekajmy więc na rozwój wydarzeń. Każę spuścić żagle, niech nas zobaczą możliwie
najpózniej.
Zciągnięto żagle, nabito armaty. Mały jacht płynął ku pierwszej swojej potyczce.
Po pewnym czasie rozbójnik morski zbliżył się na dostateczną odległość do kupieckiego statku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • modemgsm.keep.pl